czwartek, 28 stycznia 2016

Moje trzy "światy" :-)

Może dziwnie brzmi tytuł dzisiejszego postu, ale zaraz Wam wyjaśnię skąd się wziął.
Otóż od czasu kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i zaczęłam samodzielnie funkcjonować i podążać własną ścieżką moje życie podzieliło się na  takie trzy małe "światki" ;-)
Pierwszy "światek", to życie samodzielne, niezależne, szczęśliwe, w swoim mieszkanku w Ostrowie. To  mój azyl spokoju i równowagi, świat w którym się czuję bezpiecznie, realizuję swoje plany i jestem aktywna.
Drugi "światek", to życie jak pojadę do rodziców i reszty rodzinki. Tam przenoszę się w przeszłość, śpię w swoim dawnym pokoju, wspominam czasy jak byłam dzieckiem i nastolatką, często przeglądam z sentymentem moje rzeczy, które tam jeszcze zostały typu (listy od koleżanek i kolegów, jakieś pamiętniki pisane przeze mnie itp). Spędzam czas z moją ukochaną przylepką chrześniaczką i resztą rodzinki, oraz z ulubioną sąsiadką i jej mężem.  Szkoda tylko, że moja przyjaciółka, która mieszkała dwa domy od moich rodziców też się wyprowadziła. Jakoś nie możemy się zgrać, żeby i ona przyjechała do swojej rodziny wtedy kiedy ja jestem u swojej. Ale mamy kontakt ze sobą wirtualny.
Staram się często przebywać na powietrzu bo rodzice mają podwórko a ja zazwyczaj jeżdżę do nich latem, więc korzystam z dobrodziejstw posiadania podwórka. Gdzie można w słoneczny dzień założyć strój kąpielowy i "po smażyć" się na słoneczku, wylegując się na leżaku :-) Ogólnie w tymże "światku" leniuchuję i dużo wspominam, bo każdy zakątek domu rodziców, podwórka, bądź ogródka jest związany z jakąś sytuacją. Tam jestem bardzo sentymentalna i refleksyjna.
Trzeci "światek", to życie gdy przebywam bądź kontaktuję się ze znajomymi, którzy także są osobami niepełnosprawnymi.Wtedy czuję się swobodnie, na luzie, jest wesoło, dużo rozmawiamy szczerze i bez skrępowania na tematy swoich dysfunkcji, o swoich słabościach i mocnych stronach. Każdy każdemu pomaga (gdy jest taka potrzeba)jak potrafi, doradzamy sobie nawzajem w różnych sytuacjach. Mamy dystans do swoich jednostek chorobowych i potrafimy żartować w tym temacie.
Mamy swoje nazwy skrótowe na dane schorzenia. Często wózkom na których się poruszamy też nadajemy zabawne nazwy... ;-) W tymże światku znajomości są oddane, szczere i wieloletnie-co sobie bardzo cenię! Mam taką 20 letnią znajomość, z tą osobą poznaliśmy się na turnusie rehabilitacyjnym, gdy byliśmy dziećmi i trwa do dzisiaj :-) Tak na marginesie odbieram któregoś dnia telefon i słyszę w słuchawce:
" Dzień dobry!, czy ja mogę rozmawiać z Panią która jest kierowcą seksownej żółtej ramy?"..... :-)

Nawiązując do tego co wcześniej napisałam, że nadajemy śmieszne nazwy swoim wózkom, a dzwonił kumpel z którym "pielęgnujemy" już 20 lat Naszą znajomość :-) Dzięki temu trwa i myślę, że będzie nadal trwać.
W tym " światku" jestem spontaniczna, wesoła i wyluzowana.
  
W każdym moim "świecie" jestem sobą, choć w każdym z nich z osobna inaczej funkcjonuję i uczucia też zupełnie są inne w moim sercu,choć bardzo podobne. Ale najszczęśliwsza i spełniona czuję się w moim pierwszym "światku" codziennym  w Ostrowie, gdzie mam wymarzone mieszkanie, przyjaciół/znajomych, gdzie się systematycznie rehabilituję, gdzie jestem aktywna i wytrwale dążę do zamierzonych celów. Tutaj odnalazłam swój sens życia! :)
Każdy z nas ma pewnie takie swoje "światki" w których mniej lub więcej się odnajduje,
ale najważniejsze żeby zawsze być sobą!!!



niedziela, 24 stycznia 2016

Być rodzicem całym sercem...

Rodzice to bardzo ważne osoby w życiu każdego człowieka. Nie ważne czy jesteśmy mali, czy jako dorosłe osoby zawsze rodzic jest autorytetem.
To mama i tata jako małym dzieciom pomagają nam poznawać, świat, zrozumieć społeczeństwo i uczą jak żyć.
Bycie rodzicem to bardzo odpowiedzialne zadanie, choć nie jestem mamą to zdaję sobie sprawę jaka to wbrew pozorom trudna funkcja.
Dlatego zawsze powinniśmy mieć szacunek do swoich rodziców ( niezależnie jacy oni są...). Przecież to oni zadbali, żebyśmy mieli dach nad głową, żeby nam nic nie brakowało, żebyśmy wyszli na dobrych i życzliwych ludzi.
Ja gdy widzę się ze swoimi rodzicami to zawsze im dziękuję za to, że mnie nauczyli kochać, że zapewnili mi opiekę, przekazali odpowiednie wzorce, że dopilnowali żebym we właściwym czasie była pod opieką lekarzy i rehabilitantów. Także nie omieszkam im również podziękować, za to, że zawsze wymagali ode mnie więcej niż od mojego sprawnego rodzeństwa. Gdy byłam dzieckiem, czy nastolatką to tego nie rozumiałam i złościłam się na mamę, że ja czegoś nie mogę zrobić a mama mimo wszystko wymaga, żebym zrobiła jakąś czynność sama. Dziś jako dorosła kobieta jestem przekonana o tym, że gdyby wtedy rodzice mnie ze wszystkiego wyręczali to dziś bym nie była taka samodzielna jak dzisiaj!
Irytuje mnie strasznie jak słyszę gdziekolwiek gdy ktoś mówi o rodzicach-"matka, ojciec, czy starzy"
Przecież to dzięki rodzicom dziś jesteśmy tacy jesteśmy i możemy dalej przekazywać swoje wzorce prawda?, więc takie mówienie o najbliższych jest totalnym brakiem szacunku!
Zdarzają się też przypadki gdzie rodzice zapominają o swoich dzieciach i myślą, że jak dziecko jest już dorosłe i usamodzielnione, to nie muszą uczestniczyć w życiu swojego dziecka. A to nie prawda...ponieważ nie ważne ile mamy lat zawsze potrzebujemy rodziców, może w mniejszym stopniu( niż kiedyś), ale potrzebujemy.
Bycie rodzicem to nie tylko się nim "nazywać", a być przez całe życie wspierać, doradzać (gdy jest taka potrzeba),przeżywać razem sukcesy, czy porażki.
Kto nas zna lepiej jak nasza własna mama! W każdym z nas "drzemię" małe dziecko, które potrzebuje rodziców, a są w życiu takie chwile gdzie nikt nie zastąpi nam mamy czy taty.
Kochani pamiętajmy szanować i kochać swoich rodziców, bo mamy tylko jednych i są tak naprawdę nie zastąpieni! I także rodzice powinni kochać i pamiętać o swoich dzieciach niezależnie ile mają lat!
Jeśli macie taką możliwość to tak bezinteresownie uściskajcie i ucałujcie swoich rodziców, powiedzcie jacy są dla Was ważni, dopóki macie taką szansę!
Więź rodzica z dziećmi jest baaardzo ważna- niech nie umknie to waszej uwadze.

czwartek, 21 stycznia 2016

Miłość jak kwiat...

Miłość jest pięknym uczuciem, ale pod warunkiem kiedy jest odwzajemniona,szczera i oddana.
Często jest tak, że bliscy sobie ludzie, którzy są w związku partnerskim na początku starają się, dbają o swoje uczucie, a z upływem czasu przestają o nie dbać. Powiem szczerze, że trochę tego nie rozumiem...ponieważ ludzie po to się ze sobą "wiążą", żeby nie być samym, żeby kochać i być kochanym,
żeby żyć ze sobą a nie obok siebie. Zdarza się tak, że osoby źle się dobierają wtedy się nie dogadują, dochodzi do różnych nie miłych sytuacji. Ale są razem z tak zwanego przyzwyczajenia, męczą się nawzajem. Uważam, że to jest błąd, ponieważ po co żyć z kimś"obok siebie." Lepiej się rozejść i może za jakiś czas znajdziemy osobę, która nas pokocha całym sercem.
Jak ludziom się nie układa w związku to często narzekają, "że co to za Miłość skoro nie możemy się dogadać, albo on/ona mnie oszukuje lub  mnie zdradził/zdradziła?" Nic się nie dzieje bez powodu...pamiętajcie!
 Kochani nie zrzucajmy wszystkiego na Miłość, bo to ludzie odpowiedzialni są za swoje uczucia.
Uczucie trzeba pielęgnować jak kwiat, bo w przeciwnym razie "umrze śmiercią naturalną".
W innych przypadkach ludziom się wydaje, że jak powiedzą "kocham cię" ,to to wystarczy, ale to nie wystarczy, bo za słowami muszą "iść" czyny!
W codziennej gonitwie obowiązków zapominamy o okazywaniu czułości, czasem wystarczy malutki gest typu całus, albo rano przytulenie zamiast wstanie rano z łóżka i wyjście z domu ze zwykłym "cześć". Bardzo ważne też są wspólne rozmowy, jeśli mamy jakieś wątpliwości lub coś w tym rodzaju, to nie trzymajmy tego w sobie. Problem sam się nie rozwiąże, a będzie narastał i później są nieporozumienia.
Jeśli kochamy i jesteśmy kochani prawdziwą oddaną Miłością, to jest ogromne szczęście! Wtedy  życie jest łatwiejsze/piękniejsze, nawet problemy/troski wydają się mniejsze.
Ludzie połączeni prawdziwym uczuciem to jedność, to dwie połówki nie mogące bez siebie żyć.
Będące dla siebie porankiem, nocą, radością,  ukojeniem na wszelkie niepowodzenia życiowe, widzące w sobie nawzajem cały świat.
Tak na prawdę z biegiem lat więź pomiędzy osobami bliskimi powinna stawać się silniejsza, ale to dużo zależy od nas na ile nasze uczucie będzie trwałe.
"Kochaj na zawsze oddanie całym sercem mimo wszystko  i wbrew wszystkiemu, bądź mym balsamem dla duszy, weź mą dłoń bym poczuła ciepło twe, przytul mocno, spójrz w oczy czułym wzrokiem,  bądź blisko mnie....Na zawsze tylko Ty!"
Moi drodzy pielęgnujcie swoje uczucia tak jak kwiaty, żeby Miłość pięknie kwitła i trwale.




niedziela, 17 stycznia 2016

Szczęście tuż obok nas....

Każdego dnia warto się uśmiechać, ponieważ codziennie spotyka nas szczęście tylko trzeba chcieć je dostrzec...
Ogólnie społeczeństwo w większości Szczęście postrzega w rzeczach drogocennych lub rzeczach wręcz odrealnionych i czekają latami, aż "uśmiechnie się" do nich los a tak na prawdę mamy je cały czas, jest tuż za naszymi plecami.
Czyż szczęściem nie jest to, że jesteśmy zdrowi?, że mamy rodzinę która nas kocha i my możemy kochać?
W każdym dniu powinniśmy dostrzegać coś dobrego, coś co nas uszczęśliwiło choć na chwilę np. że w pracy nam się powiodło, czy spotkaliśmy dawno nie widzianą znajomą z którą poszliśmy na kawę i fajnie spędziliśmy popołudnie, czy nasze dziecko przybiegło do nas i powiedziało " mamusiu/tatusiu kocham cię" Kiedyś te dziecko dorośnie i wtedy pomyślimy " ile bym dała czy dał, żeby cofnąć się w czasie kiedy moje dziecko przybiegło i dało buziaka powiedziało "kocham cię".
Zawsze mi się marzyło jechać nad morze i przespacerować się po plaży, ale nie żeby ktoś mnie pchał na wózku, tylko własnymi siłami (choćby na kolanach). W tamtym roku postanowiłam ziścić moje marzenie... Pojechałam ze znajomymi nad morze i gdy byliśmy któregoś dnia na plaży zeszłam z wózka i na kolanach chodziłam brzegiem morza. Ludzie się na mnie patrzyli "czułam ich wzrok na sobie, ale nie przejmowałam się tym zbytnio ponieważ cieszyłam się z tego, że czuję ciepły piasek pod moimi nogami. Czułam się po po prostu- Szczęśliwa!!!
Starajmy się nie narzekać, nie smucić, bo nawet w najbardziej (według nas) nie udanym dniu jest "ziarenko" radości/szczęścia, tylko nauczmy  się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy/gestów!!!

Po operacji leżąc w łóżku zależna całkowicie od innych osób przyjechała do mnie Pani doktor na wizytę,bo źle się czułam. Po zbadaniu mnie Pani doktor popatrzyła na mnie, a ja się do niej uśmiechnęłam, na to lekarka też się uśmiechnęła i powiedziała "Podziwiam Cię, że w takiej sytuacji masz ochotę się uśmiechać".
Mogłabym być zgorzkniała, smutna czy zdołowana, ale byłam uśmiechnięta i radosna, bo cieszyłam się z  każdej pozytywnej chwili :-) Cieszyłam się, że mam do kogo się uśmiechać, że są ludzie przy mnie którzy mnie wspierają.
Codziennie dziękuję Bogu za każdy dzień i za to co mnie dobrego spotkało w tym dniu.

    " W najdrobniejszych rzeczach tkwi NAJWIĘKSZE szczęście"- Pamiętajmy o tym!!!

sobota, 16 stycznia 2016

Związek partnerski,niepełnosprawność i akceptacja

Dziś poruszę wątek kontaktów damsko-męskich niepełnosprawnych ze sprawnymi i podejście tych osób wzajemnie jeśli chodzi o związki partnerskie.
Zacznę od tego, że mężczyźni sprawni (w większości) w kobiecie niepełnosprawnej nie widzą kobiecości, a już nie wspomnę partnerki do związku. I tak samo jest, że kobiety sprawne w mężczyźnie niepełnosprawnym nie widzą mężczyzny, a jedynie "biednego chorego" chłopaka lub kumpla.
Zdarzają się jednak wyjątki gdzie istnieją związki niepełnosprawnego z pełnosprawną osobą, ale się rozpadają, gdyż nie ma wyrozumiałości ze strony osoby sprawnej lub osoba niepełnosprawna nie do końca czuje się swobodnie w takim związku. Ale bywa i tak, że związek tego typu trwa i układa się wszystko dobrze, choć tak jak napisałam wcześniej jest to baaardzo rzadko-może raz na tysiąc!
I ponownie nasuwa się pytanie dlaczego osoby sprawne płci przeciwnej nie widzą w nas niepełnosprawnych kobiety/mężczyzny a tylko jedynie nasze jednostki chorobowe bądź sprzęt ortopedyczny dzięki, któremu możemy funkcjonować?
Tak jak napisałam wcześniej w poście "Niepełnosprawność, Sprawność i szczera znajomość", że osoby niepełnosprawne się niczym nie różnią od ludzi sprawnych oprócz tego, że poruszają się na wózku, przy pomocy balkonika, czy kul!!!
Potrafimy być romantyczni, odpowiedzialni, zaradni, spontaniczni, i kochamy też tak samo!
Jesteśmy może jeszcze bardziej oddani i czuli dla swojego partnera/partnerki, ponieważ potrafimy docenić wnętrze człowieka, a nie tylko wizerunek zewnętrzny i fizyczność. Pozwoliłam sobie tak napisać, bo jeśli sprawne osoby nie chcą się wiązać z osobami niepełnosprawnymi, to wynika to z tego że patrzą powierzchownie nie chcąc poznać osoby (jej/jego charakteru, sposobu bycia) a po co? "najlepiej" skreślić taką osobę "na starcie"!!!
Pamiętajmy!!!, że uroda kiedyś minie, a charakter zostaje, to tak apropo patrzenia na człowieka powierzchownie...
Najprawdopodobniej osoby zdrowe boją się, że będą musieli być odpowiedzialni za ewentualną partnerkę/partnera niepełnosprawnego, bądź że osoby z dysfunkcjami nie mogą uprawiać seksu (sama wiele razy miałam zadane pytanie, a Ty możesz uprawiać seks?), albo kwestia także tego że kobieta np.na wózku nie sprawdzi się w obowiązkach domowych typu gotowanie, pranie, sprzątanie, czy zajmowanie się dzieckiem itp. Jeśli są rzeczywiście takie obawy, to są bezpodstawne i są kompletną bzdurą! Osobiście znam wiele osób niepełnosprawnych gdzie doskonale radzą sobie z obowiązkami życia codziennego, jeszcze może lepiej niż niektóre osoby sprawne!
A jeśli się są osoby, które wymagają opieki drugiej osoby (większej lub mniejszej), to przecież liczy się człowiek i jego dusza i każdy ma prawo do miłości.
Jakiś czas temu byłam dla kogoś (dla mnie bliskiego) wszystkim tym czego w danym momencie potrzebował, bo niepełnosprawność " zabrała" prawie całkowicie jego samodzielność.
Wiążąc się nie patrzyłam na tą osobę przez pryzmat jego niepełnosprawności, bo mimo wszystko jest normalnym człowiekiem i zasługuje na szczęście jak każdy.






piątek, 15 stycznia 2016

Stanowczość, systematyczność i wytrwałość niezbędne czynniki do osiągnięcia zamierzonego celu!

Od kiedy tylko sięgam pamięcią, to od najmłodszych lat miałam wpajane przez rodziców, lekarzy i rehabilitantów, że tylko systematyczna rehabilitacja będzie skuteczna.  Będąc dzieckiem, a później nastolatką nie zdawałam sobie do końca sprawę jakie to ważne.!
Dziś będąc dorosłą kobietą wiem, że jeśli się chce osiągnąć jakiś cel(czy to jest rehabilitacja,czy pielęgnacja ciała, czy włosów,bądź utrzymanie odpowiedniej diety) tylko systematyczne działanie przynosi efekty. Do tego trzeba być stanowczym i sobie postanowić, że cokolwiek by się nie działo, będę ćwiczyć, czy np. będę się trzymać swojej diety.
Wiem,  że czasem różne są sytuacje gdy myślimy sobie "a dziś odpuszczę i np. nie poćwiczę, albo nie pójdę biegać, lub zjem coś kalorycznego i zapomnę na chwilę o diecie ".Wtedy nasza stanowczość powinna wziąść górę! która nie pozwoli zejść nam ze ścieżki prowadzącej do naszego celu. Pomyślmy sobie jacy będziemy szczęśliwi jak osiągniemy to do czego właśnie dążymy...że tak na prawdę nie opłaca się zaprzepaszczać to co zdążyliśmy wypracować przez chwilę "słabości".
Na drodze do naszego celu, pewnie jest czy będzie wiele czynników, które mogą nas zniechęcać...
Ja gdy ćwiczę, to "towarzyszy" temu ból, ale żeby się nad tym nie skupiać i żeby rozluźnić sytuację to tak dla śmiechu wymyśleliśmy z rehabilitantem  hasło: " ból jest naszym przyjacielem" :-)
Gdy przy rozciąganiu ścięgien czuję że mocno zaczyna mnie boleć wtedy mówię magiczne hasło i od razu grymas na twarzy zamienia się w uśmiech i zaczynamy się z moim terapeutą śmiać ;-) I to jest to, żeby się nie zniechęcać tylko znaleźć sposób na rzeczy, które mogą uczynić że nasz zapał do jakiś systematycznych czynności będzie malał.
Trzeba być wytrwałym i pamiętać, że "do DUŻYCH rzeczy dochodzi się małymi kroczkami", a żeby mieć zadowalające efekty naszej pracy, to potrzebny jest do tego odpowiedni czas, systematyczność, stanowczość i oczywiście i nieodzownie WYTRWAŁOŚĆ!
Ale pamiętajmy również o tym, że gdy już osiągniemyswój cel (czy to jest praca, żeby brzuch był płaski czy żeby włosy były gładkie i lśniące itp.), to nie możemy zaprzestać naszej systematyczności cokolwiek to jest.
Ja gdy w rehabilitacji osiągnę jakiś postęp np. że nauczyłam  się zginać nogę bez pomocy sobie ręką, to żeby ten stan utrzymać, więc systematycznie bez względu na wszystko nadal nad tym pracuję!!!!
Teraz mi "przyszedł" do głowy taki przykład, że nawet w przyjaźni bądź zwykłej znajomości jesli
nie będziemy systematyczni (inaczej nie będziemy jej pielęgnować), to zacznie taka przyjaźń "zanikać".
Także Kochani wypracujmy w sobie samodyscyplinę i bądźmy konsekwetni sami do siebie!!!

       "Chcemy wymagać, to najpierw zacznijmy wymagać sami od siebie, a dopiero od innych"

niedziela, 10 stycznia 2016

"Pachnący Domek"- magiczne miejsce...

Cofnę się wspomnieniami do czerwca 2015r. gdyż wtedy byłam we Wrocławiu na szkoleniu.
Zacznę od tego , że uwielbiam Wrocław i jak się dowiedziałam, że szkolenie odbędzie się właśnie tam to byłam cała happy.
Moja przygoda z "Pachnącym Domkiem" zaczęła się gdy w święto "Bożego ciała" popołudniu ze znajomymi poszliśmy na Wrocławski Rynek pospacerować. W drodze powrotnej na tramwaj zobaczyłam sklep na wystawie, którego były różnorodne świeczki a także mydełka w przeróżnych kształtach i kolorach. Od razu się zainteresowałam, ponieważ kocham świeczki i to jest mój "świat"
Z racji tego, że to było święto sklep " Pachnący Domek" był zamknięty, ale obiecałam sobie że jak następnego dnia będę jechała na szkolenie, to koniecznie tam zajrzę. Kolejnego dnia wyjechałam od koleżanki (gdzie nocowałam w czasie gdy miałam szkolenie) godzinę wcześniej, żeby zajechać do "Pachnącego Domku" jeszcze przed zajęciami. Gdy już dotarłam na miejsce i wjechałam do sklepu, przywitała mnie uśmiechnięta i bardzo miła Pani ekspedientka. Zapytała mnie w czym może mi doradzić, a ja odpowiedziałam, że chciałam się rozejrzeć.Także wspomniałam, że uwielbiam świeczki, wtedy Pani zapytała jakie zapachy świec preferuję, a ja byłam zachwycona tym miejscem.
Kochani sklep "Pachnący Domek" jest  to magiczne miejsce, z niepowtarzalnymi zapachami,które przenoszą człowieka w świat tajemniczości i ukojenia duszy ...W tymże świecie fantastycznych świec, zmysłowych zapachów i różnorodnych mydeł znajdują się rewelacyjne naturalne kosmetyki do pielęgnacji. Kosmetyki między innymi Babuszki Agafii, które polecam bo są także rewelacyjne. Warto odwiedzić ten sklep by zapoznać się z tym jedynym w swoim rodzaju miejscem, "porozpieszczać" swoje zmysły zapachami, poznać nowości i zakupić kunsztowny asortyment.Asortyment, który będzie zdobił nasze "gniazdko" napawał nasze pomieszczenia wspaniałymi zapachami i przenosił nas w świat zmysłowości tajemniczości magii i ukojenia.. 
Pani ekspedientka jest osobą bardzo sympatyczną, pozytywną, ciepłą, która nadaję "duszę" temu wspaniałemu sklepowi :-)
Gdyby nie fakt, że tego dnia miałam szkolenie na pewno dłużej byłabym w " Pachnącym Domku", ponieważ Pani Ania (sprzedawczyni) ma przeogromną wiedzę na temat świec i ich aromatów. Opowiada ciekawie tak, że gubi się rachubę czasu.
Pokochałam to miejsce od razu, bo jest jedyne w swoim rodzaju!.
Powiem szczerze, że mam w domu parę świeczek z "Pachnącego Domku" i gdy zapalę którąś z nich wtedy moje zmysły szaleją pod wpływem aromatu-uwielbiam mmmm!
Gdy tylko dojdę do siebie po operacji, to na pewno pojadę do Wrocławia by odwiedzić Panią Anię 

w " Pachnącym Domku" by "przenieść się" w magiczny świat aromatów ;)
Z całego serduszka polecam to miejsce ( z boczku na moim blogu są namiary).
Gdyby ktoś odwiedził tenże sklep, to poproszę żebyście napisali w komentarzu swoje wrażenia z tego miejsca :) Pozdrawiam Was serdecznie!


sobota, 9 stycznia 2016

Chcieć to móc...

Wiele ludzi ma potrzebę zmian w swoim życiu mniejszych czy większych, ale nic w tym kierunku nie robią, ponieważ obawiają się ewentualnych konsekwencji.
Uważam, że nie powinniśmy bać się zrobić "pierwszego kroku" w nowy rozdział życia, bo jak nie spróbujemy, to zawsze będziemy myśleli "może jakbym spróbowała, to byłoby lepiej".
KAŻDY POWINIEN PODĄŻAĆ SWOJĄ ŚCIEŻKĄ,TAK PO SWOJEMU JAK DYKTUJE SERCE, BY CZUĆ SIĘ SPEŁNIONYM!...
Powiem Wam na swoim przykładzie... Zawsze miałam takie podejście, że pomimo niepełnosprawności będę żyła jak sprawna osoba. 
Mówiłam do swojej siostry " kiedyś się wyprowadzę i będę mieszkała i żyła samodzielnie", a na to moja siostra patrzyła na mnie z powątpiewaniem- pewnie mi nie wierzyła.
Pewnego dnia nadszedł czas realizacji moich planów. Otóż mając 19 lat wyprowadziłam się z domu rodzinnego zabierając tylko swoje niezbędne rzeczy, typu ubrania, kosmetyki,itp.
Wynajęłam pokoik z dostępem do kuchni i łazienki w Ostrowie Wlkp.(to był kwiecień 2002r.), złożyłam dokumenty do liceum dla dorosłych w trybie wieczorowym i od września rozpoczęłam naukę w tymże liceum.

Przeprowadzając się nie miałam nic, oprócz swoich osobistych rzeczy. Całą resztę typu potrzebną do codziennego życia udostępniła mi właścicielka domu w którym mieszkałam.
Pewnie wielu z Was nasuwa się teraz pytanie, czy się nie bałam itp? Oczywiście, że miałam obawy, ale moje pragnienie nauki i chęć samodzielności i niezależności była większa od strachu :-) A poza tym wiedziałam, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście... Były także ciężkie chwile, ale czym było trudniej tym miałam większą ochotę stawić temu czoła!
W szkole miałam wiele "barier" do pokonania typu blokada przed odpowiadaniem przed klasą( bo wcześniej miałam indywidualne nauczanie w domu), kłopoty z szybkim pisaniem, (ponieważ mam napięcie mięśni co mi utrudnia niektóre czynności).
W domu uczyłam się gotować, robiłam samodzielnie zakupy, sprzątałam jak potrafiłam najlepiej.
Byłam z siebie dumna, ufałam sobie, że nie zależnie od tego co się nie wydarzy lepiej, czy gorzej, ale dam sobie radę!
W swoim nowym samodzielnym rozdziale życiowym spotykałam coraz to nowych ludzi, którzy w większy lub mniejszy sposób mnie wspierali.
Ukończyłam szkołę, wystarałam się o mieszkanie przystosowane do osoby niepełnosprawnej i mam swoje "gniazdko" o które dbam jak najlepiej potrafię, bo to moja oaza spokoju ;-)
W tym roku mija 14 lat mojej samodzielności. Nadal stawiam sobie nowe cele do osiągnięcia, spełniam się,rehabilituję, żeby być sprawną i kontynuować niezależne życie.

Dziś mogę powiedzieć,że Ostrów Wielkopolski, to moje miasto w którym "stawiałam swe pierwsze kroki" w samodzielne a zarazem dorosłe życie. Wtedy nie miałam nic, a dziś mam wszystko czego mi potrzeba do funkcjonowania :-)
Moje motto życiowe:"CHCIEĆ TO MÓC".
Kochani jeśli czujecie potrzebę zmian w swoim życiu (cokolwiek to jest), to zróbcie to! Życie umyka i szkoda czasu na zastanawianie się!
"ZAUFAJCIE SOBIE, MYŚLCIE POZYTYWNIE", A NA PEWNO SIĘ UDA OSIĄGNĄĆ CEL!
"DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY"  PAMIĘTAJCIE!;-)))







Mobilizacja "wojskowa" jakże skuteczna metoda, a na co...?

Każdy z nas ma takie dni "leniucha", "smutasa", czy "marudy". Gdy tylko rano po przebudzeniu otworzymy oczy  już wszystko jest nie tak... No ale cóż i takie dni bywają, zaraz wam opiszę jak ja sobie radzę, gdy sama na siebie jestem zła i na cały świat ;)
Otwieram rano oczy, patrzę w okno i już się zaczyna...myślę sobie, ale brzydka pogoda nic mi się nie chcę. Po co mam właściwie dziś wstawać,  nie chce mi się też jeść itp. Kompletna masakra! Ale po chwili przywołuję samą siebie do porządku! " Aśka weź się w garść!, wstawaj z łóżka, mobilizacja wojskowa-do dzieła szkoda dnia !" Na początek robię sobie moje własne domowe SPA, jadę do łazienki zapalam zapachową świeczkę (kocham świeczki), nakładam na twarz maseczkę, na włosy aplikuję odżywkę bądź olejki pielęgnujące, biorę prysznic (tak długo jak mam ochotę) następnie wmasowuję w ciało balsam o ulubionym słodkim zapachu. Pomimo tego, że nie planuję tego dnia wyjścia z domu, ani z nikim mam się nie spotkać, ubieram się w sukienkę lub spódniczkę, robię sobie makijaż,pryskam się perfumami. Później robię sobie kawkę (z goździkami, cynamonem, mlekiem) i do tego jakiś mały słodki smakołyk. Przy piciu kawki  rozplanowuję sobie dalszy plan dnia.
Moi Drodzy ta metoda naprawdę działa! To od nas zależy jak będzie wyglądał nasz dzień, pomimo tego, że jest brzydka pogoda na zewnątrz to nie jest powód żebyśmy mieli zepsuty humor czy dzień.To my mamy mieć pogodę ducha wewnątrz siebie, a nie odzwierciedlać prognozę dnia na sobie ;) Każdy z nas na pewno ma swoje ulubione zajęcia, rzeczy które zawsze nam sprawiają przyjemność, więc w taki dzień kiedy wstajemy "lewą nóżką" z noskiem "na kwintę", zacznijmy dzień od tych ulubionych zajęć.
Kochani my sami w sobie powinniśmy znajdywać mobilizację do działania.Gdy lubimy długi prysznic, czy czytanie książki, bądź odpręża nas bieganie, a na co dzień nie mamy na to czasu to w ten "gorszy" dzień zróbmy to co lubimy. Nie miejmy wyrzutów sumienia typu kurcze "za długo brałam prysznic, albo straciłam czas na czytanie, a w zamian za to mogłam nadgonić zaległości np. w pracy". Każdy jest tego wart, by traktować siebie wyjątkowo, nie oczekujmy tylko od innych by nas traktowano jak wyjątkowe osoby, bądź by ktoś inny sprawił żeby nasz dzień " zapisać" w  pamięci jako jedyny w swoim rodzaju. My też możemy sprawić by dzień był udany, czy żebyśmy czuli się wyróżnieni.
Nie dajmy się złym nastrojom.Ten dzień ta miniona chwila już nie wróci- pamiętajmy o tym!
Polecam posłuchajcie tego utworku naprawdę jest super!

"Miejmy zawsze pogodę ducha, uszanujmy dzień tu i teraz, dbajmy o lepsze jutro, myślmy pozytywnie, nie marnujmy sił na narzekania, a wykorzystajmy je do działania i zastosujmy "MOBILIZACJĘ WOJSKOWĄ".

niedziela, 3 stycznia 2016

Niepełnosprawność,Sprawność i szczera znajomość...

Niepełnosprawność to dana dysfunkcja, która ogranicza w jakimś stopniu chore osoby.
Ludzie niepełnosprawni  oprócz swoich jednostek chorobowych niczym się nie różnią od osób sprawnych. Tak samo mają uczucia, potrzebę porozmawiania, wyjścia na imprezę, zapalić papierosa czy wypić piwo. Po prostu chcą żyć normalnie jak każdy z nas!
Problem w tym, że bardzo często na osoby niepełnosprawne społeczeństwo patrzy przez pryzmat stareotypów tzn. że nad takimi osobami trzeba się litować (bo są pokrzywdzone przez los), rozkliwiać, użalać.
 Pojawia się zdziwienie, gdy niepełnosprawny w pabie zamówi drinka, czy zapali papierosa, dlaczego?, czy np. jak osoba z dysfunkcją ruchową mieszka samodzielnie i stara się radzić sobie sama, wtedy pojawia się komentarz " ojej! mieszkasz sama, a dlaczego?, nie masz rodziny?" Czy osoba niepełnosprawna musi nie mieć rodziny by mieszkać samodzielnie? W pewnym okresie życia każdy chce żyć po swojemu-Niepełnosprawni również!!!!
Bardzo częstą i powtarzająca się notorycznie sprawą jest złe interpretowanie znajomości/przyjaźni osób sprawnych i niepełnosprawnych przez osoby zdrowe. Otóż co mam na myśli?...Tak jak już napisałam na samym początku, ludzie sprawni mają "zasłonięte" oczy przez litość i nie widzą w swojej koleżance niepełnosprawnej, czy przyjacielu osoby równej sobie by fajnie i na luzaku spędzić czas, tylko jak ja to mówię widzą "zwierzątko którym trzeba się zaopiekować, pomóc."
Pomoc oczywiście jest miła, ale dlaczego sprawnym znajomym, którzy mają "klapki" na oczach przez stareotypy nie przyjdzie do głowy by tego znajomego niepełnosprawnego zabrać np.na imprezę itp.?, byłby pewnie za duży problem z wózkiem, balkonikiem, czy kulami. Sprzęt rehabilitacyjny to nie rzeczy które są uciążliwe, a  pomocne nam niepełnosprawnym by codzienne funkcjonowanie było łatwiejsze :-) Halo! ludzie nie tędy droga!!!  Mamy takie same serca, potrzeby, czy uczucia.
Wbrew pozorom  niepełnosprawni potrafią od razu wyczuć jaki stosunek ma do nich osoba sprawna i powiem szczerze, że jest to irytujące ponieważ nie potrzebujemy litości, użalania się tylko szczerych i luźnych relacji!
Mam wielu znajomych z różnymi dysfunkcjami, często między sobą wymieniamy poglądy w temacie relacjach "sprawni/niepełnosprawni"i reasumując  wszystko wychodzi na to, że powiela się to samo podejście w różnych środowiskach życiowych typu "jaki Ty jesteś biedny bo niepełnosprawny!.
Są osoby niepełnosprawne, które takie podejście nie właściwe zignorują, a są także osoby, które się separują od sprawnych ludzi. Taka jest niestety prawda...
Kochani otwórzmy swe serca, zdejmijmy z oczu "klapki" spójrzmy na niepełnosprawność "trzeźwym" wzrokiem by nie świadomie nie krzywdzić ludzi, którzy nie mają wpływu jacy się urodzili. Pamiętajmy również, że w życiu bywa różnie i też możemy się znaleźć na miejscu tego  niepełnosprawnego. A wtedy nie chcielibyście by ktoś patrzył na was z politowaniem prawda?
 Nie obawiajcie się zapytać to co dla was nowe i nie zrozumiałe w temacie "niepełnosprawności",odrzućcie złe poglądy, a przekonajcie się, że My niepełnosprawni jesteśmy równi "goście".




"NAJWIĘKSZA NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ TO ZŁE PODEJŚCIE DO ŻYCIA"