czwartek, 28 stycznia 2016

Moje trzy "światy" :-)

Może dziwnie brzmi tytuł dzisiejszego postu, ale zaraz Wam wyjaśnię skąd się wziął.
Otóż od czasu kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i zaczęłam samodzielnie funkcjonować i podążać własną ścieżką moje życie podzieliło się na  takie trzy małe "światki" ;-)
Pierwszy "światek", to życie samodzielne, niezależne, szczęśliwe, w swoim mieszkanku w Ostrowie. To  mój azyl spokoju i równowagi, świat w którym się czuję bezpiecznie, realizuję swoje plany i jestem aktywna.
Drugi "światek", to życie jak pojadę do rodziców i reszty rodzinki. Tam przenoszę się w przeszłość, śpię w swoim dawnym pokoju, wspominam czasy jak byłam dzieckiem i nastolatką, często przeglądam z sentymentem moje rzeczy, które tam jeszcze zostały typu (listy od koleżanek i kolegów, jakieś pamiętniki pisane przeze mnie itp). Spędzam czas z moją ukochaną przylepką chrześniaczką i resztą rodzinki, oraz z ulubioną sąsiadką i jej mężem.  Szkoda tylko, że moja przyjaciółka, która mieszkała dwa domy od moich rodziców też się wyprowadziła. Jakoś nie możemy się zgrać, żeby i ona przyjechała do swojej rodziny wtedy kiedy ja jestem u swojej. Ale mamy kontakt ze sobą wirtualny.
Staram się często przebywać na powietrzu bo rodzice mają podwórko a ja zazwyczaj jeżdżę do nich latem, więc korzystam z dobrodziejstw posiadania podwórka. Gdzie można w słoneczny dzień założyć strój kąpielowy i "po smażyć" się na słoneczku, wylegując się na leżaku :-) Ogólnie w tymże "światku" leniuchuję i dużo wspominam, bo każdy zakątek domu rodziców, podwórka, bądź ogródka jest związany z jakąś sytuacją. Tam jestem bardzo sentymentalna i refleksyjna.
Trzeci "światek", to życie gdy przebywam bądź kontaktuję się ze znajomymi, którzy także są osobami niepełnosprawnymi.Wtedy czuję się swobodnie, na luzie, jest wesoło, dużo rozmawiamy szczerze i bez skrępowania na tematy swoich dysfunkcji, o swoich słabościach i mocnych stronach. Każdy każdemu pomaga (gdy jest taka potrzeba)jak potrafi, doradzamy sobie nawzajem w różnych sytuacjach. Mamy dystans do swoich jednostek chorobowych i potrafimy żartować w tym temacie.
Mamy swoje nazwy skrótowe na dane schorzenia. Często wózkom na których się poruszamy też nadajemy zabawne nazwy... ;-) W tymże światku znajomości są oddane, szczere i wieloletnie-co sobie bardzo cenię! Mam taką 20 letnią znajomość, z tą osobą poznaliśmy się na turnusie rehabilitacyjnym, gdy byliśmy dziećmi i trwa do dzisiaj :-) Tak na marginesie odbieram któregoś dnia telefon i słyszę w słuchawce:
" Dzień dobry!, czy ja mogę rozmawiać z Panią która jest kierowcą seksownej żółtej ramy?"..... :-)

Nawiązując do tego co wcześniej napisałam, że nadajemy śmieszne nazwy swoim wózkom, a dzwonił kumpel z którym "pielęgnujemy" już 20 lat Naszą znajomość :-) Dzięki temu trwa i myślę, że będzie nadal trwać.
W tym " światku" jestem spontaniczna, wesoła i wyluzowana.
  
W każdym moim "świecie" jestem sobą, choć w każdym z nich z osobna inaczej funkcjonuję i uczucia też zupełnie są inne w moim sercu,choć bardzo podobne. Ale najszczęśliwsza i spełniona czuję się w moim pierwszym "światku" codziennym  w Ostrowie, gdzie mam wymarzone mieszkanie, przyjaciół/znajomych, gdzie się systematycznie rehabilituję, gdzie jestem aktywna i wytrwale dążę do zamierzonych celów. Tutaj odnalazłam swój sens życia! :)
Każdy z nas ma pewnie takie swoje "światki" w których mniej lub więcej się odnajduje,
ale najważniejsze żeby zawsze być sobą!!!