niedziela, 21 sierpnia 2016

Ptaków śpiew, sentyment, relaks i intensywna rehabilitacja.... :-)


Puk, puk... Kochani po dłuższej przerwie jestem :-) Cały czas się zbierałam, żeby coś nowego napisać ale obowiązki i sprawy życia codziennego mocno mnie ostatnio absorbowały...
Obecnie jestem w miejscu gdzie intensywnie się rehabilituję, gdzie podczas rehabilitacji jest ból czasem aż tchu brak. Ale znoszę to dzielnie, bo wiem że to jest dla mojego dobra i dzięki rehabilitacji lepiej mi się funkcjonuje.
Mam tutaj parę miejsc takich swoich zacisznych zakątków, gdzie wokół jest pełno zieleni, gdzie słychać śpiew ptaków, gdzie się czuję jakby się czas zatrzymał...Mam do tych miejsc ogromny sentyment, bo byłam tutaj dwa lata temu. Poznałam wtedywspaniałych ludzi, spędziłam wspaniałe chwile, które zostały mi w pamięci do dzisiejszego dnia.
 Uwielbiam w wolnych chwilach wybrać się na spacer do moich magicznych miejsc, gdzie mogę pooddychać świeżym powietrzem, wsłuchać się w śpiew ptaków, porozmyślać..
Tutaj można spotkać wiele ludzi z różnymi przypadkami losu, wtedy człowiek zdaję sobie sprawę jaką życie jest zagadką i jakie życie jest kruche.
Niedaleko szpitala w którym leżę jest hospicjum, otoczone alejkami z zielenią i właśnie tam też spaceruję. Często jeżdżąc tymi alejkami " łapię się" na tym, że zatrzymuję się bezwiednie spoglądając w okna tego smutnego miejsca. Myślę sobie wtedy, że za szybą  ludzie zmagają się ze swoimi chorobami.. i.z jednej strony przeraża mnie to, a z drugiej strony staram się "oswoić" z myślą, że takie miejsca też muszą być. Nie potrafię wytłumaczyć Wam dokładnie moich emocji, gdzie miesza się smutek z zadumą strach z rozsądkiem...

Byłam w hospicjum spytać się czy mogłabym tam przychodzić odwiedzać chorych żeby dotrzymać im towarzystwa (posiedzieć, porozmawiać, być może poczytać książkę). Obecnie czekam na telefon wedle rozmowy z psychologiem i kierownikiem hospicjum. Jeśli wszystko przejdę to wtedy będę mianowana wolontariuszką i wtedy będę mogła odwiedzać chore osoby w hospicjum .
Wrócę jeszcze do mojej rehabilitacji, która "ogrywa" w moim życiu bardzo ważną rolę! Otóż przydzielono mi tutaj bardzo dobrego rehabilitanta, który jest bardzo oddany swojej pracy, a jednocześnie swojemu pacjentowi. Od pierwszego dnia wspólnej współpracy mój tutejszy fizjoterapeuta dobrał mi bardzo trafne ćwiczenia, po rozmowie na temat mojego stanu zdrowia wytłumaczył mi konkretnie jak on widzi moje dalsze rokowania w leczeniu. Czego mogę się spodziewać, "rozwiał" moje wątpliwości...Ustalił dokładny plan rehabilitacji na cały mój pobyt w szpitalu.
Wkłada całe swoje serce i siły w moją rehabilitację, walczy o moje lepsze jutro. Ćwiczenia są dla mnie bardzo bolesne, nieraz cisną mi się łzy do oczu, a po rehabilitancie widzę także zmęczenie.Ale oboje wiemy, że to jest wszystko dla mojego dobra!!! :-) Któregoś dnia przed rehabilitacją powiedziałam do swojego obecnego rehabilitanta, że widzę że go bardzo dużo siły kosztują moje ćwiczenia, a on na to odpowiedział że ma nadzieję, że rehabilitacja przyniesie na koniec pobytu w szpitalu pozytywne skutki.
Cieszę się bardzo, że trafiłam w tak dobre ręce! :-)
Rehabilitant i pacjentka muszą tworzyć " zgrany zespół" który dąży systematycznie i uparcie do jednego celu, duet który rozumie się bez słów....

Moja dusza relaksuje się wśród tutejszej zieleni, śpiewu ptaków podczas spacerów, rozmowach z ludzmi... No i co najważniejsze codziennie wytrwale walczę o moją sprawność :-)))
Kochani do następnego pościku, życzę Wam wszystkiego dobrego, papatusie ;-)))