środa, 21 grudnia 2016

Świątecznie.... ;-)






                                                            Witajcie Kochani!!!


                                           Dziś do Was piszę w nastroju już świątecznym.
Długo mnie nie było, ale ostatnio mi się nałożyło wiele spraw, które mnie całkowicie " pochłonęły"!
Ale obiecuję, że od Nowego Roku się poprawię i częściej będę dla Was pisać ;-) Słowo harcerza!
Wracając do nastroju świątecznego.... Chcę Wam Moi Drodzy złożyć życzenia....

Zdrowych, spokojnych, rodzinnych świąt. Przepełnionych miłością radością i chwilą zadumy....no i... oczywiście bogatego Gwiazdora ;-)

Wszystkiego dobrego i do "zobaczenia" po świętach :-)

                                                              Pozdrawiam!!! Papatki :-)

niedziela, 21 sierpnia 2016

Ptaków śpiew, sentyment, relaks i intensywna rehabilitacja.... :-)


Puk, puk... Kochani po dłuższej przerwie jestem :-) Cały czas się zbierałam, żeby coś nowego napisać ale obowiązki i sprawy życia codziennego mocno mnie ostatnio absorbowały...
Obecnie jestem w miejscu gdzie intensywnie się rehabilituję, gdzie podczas rehabilitacji jest ból czasem aż tchu brak. Ale znoszę to dzielnie, bo wiem że to jest dla mojego dobra i dzięki rehabilitacji lepiej mi się funkcjonuje.
Mam tutaj parę miejsc takich swoich zacisznych zakątków, gdzie wokół jest pełno zieleni, gdzie słychać śpiew ptaków, gdzie się czuję jakby się czas zatrzymał...Mam do tych miejsc ogromny sentyment, bo byłam tutaj dwa lata temu. Poznałam wtedywspaniałych ludzi, spędziłam wspaniałe chwile, które zostały mi w pamięci do dzisiejszego dnia.
 Uwielbiam w wolnych chwilach wybrać się na spacer do moich magicznych miejsc, gdzie mogę pooddychać świeżym powietrzem, wsłuchać się w śpiew ptaków, porozmyślać..
Tutaj można spotkać wiele ludzi z różnymi przypadkami losu, wtedy człowiek zdaję sobie sprawę jaką życie jest zagadką i jakie życie jest kruche.
Niedaleko szpitala w którym leżę jest hospicjum, otoczone alejkami z zielenią i właśnie tam też spaceruję. Często jeżdżąc tymi alejkami " łapię się" na tym, że zatrzymuję się bezwiednie spoglądając w okna tego smutnego miejsca. Myślę sobie wtedy, że za szybą  ludzie zmagają się ze swoimi chorobami.. i.z jednej strony przeraża mnie to, a z drugiej strony staram się "oswoić" z myślą, że takie miejsca też muszą być. Nie potrafię wytłumaczyć Wam dokładnie moich emocji, gdzie miesza się smutek z zadumą strach z rozsądkiem...

Byłam w hospicjum spytać się czy mogłabym tam przychodzić odwiedzać chorych żeby dotrzymać im towarzystwa (posiedzieć, porozmawiać, być może poczytać książkę). Obecnie czekam na telefon wedle rozmowy z psychologiem i kierownikiem hospicjum. Jeśli wszystko przejdę to wtedy będę mianowana wolontariuszką i wtedy będę mogła odwiedzać chore osoby w hospicjum .
Wrócę jeszcze do mojej rehabilitacji, która "ogrywa" w moim życiu bardzo ważną rolę! Otóż przydzielono mi tutaj bardzo dobrego rehabilitanta, który jest bardzo oddany swojej pracy, a jednocześnie swojemu pacjentowi. Od pierwszego dnia wspólnej współpracy mój tutejszy fizjoterapeuta dobrał mi bardzo trafne ćwiczenia, po rozmowie na temat mojego stanu zdrowia wytłumaczył mi konkretnie jak on widzi moje dalsze rokowania w leczeniu. Czego mogę się spodziewać, "rozwiał" moje wątpliwości...Ustalił dokładny plan rehabilitacji na cały mój pobyt w szpitalu.
Wkłada całe swoje serce i siły w moją rehabilitację, walczy o moje lepsze jutro. Ćwiczenia są dla mnie bardzo bolesne, nieraz cisną mi się łzy do oczu, a po rehabilitancie widzę także zmęczenie.Ale oboje wiemy, że to jest wszystko dla mojego dobra!!! :-) Któregoś dnia przed rehabilitacją powiedziałam do swojego obecnego rehabilitanta, że widzę że go bardzo dużo siły kosztują moje ćwiczenia, a on na to odpowiedział że ma nadzieję, że rehabilitacja przyniesie na koniec pobytu w szpitalu pozytywne skutki.
Cieszę się bardzo, że trafiłam w tak dobre ręce! :-)
Rehabilitant i pacjentka muszą tworzyć " zgrany zespół" który dąży systematycznie i uparcie do jednego celu, duet który rozumie się bez słów....

Moja dusza relaksuje się wśród tutejszej zieleni, śpiewu ptaków podczas spacerów, rozmowach z ludzmi... No i co najważniejsze codziennie wytrwale walczę o moją sprawność :-)))
Kochani do następnego pościku, życzę Wam wszystkiego dobrego, papatusie ;-)))

czwartek, 16 czerwca 2016

Niepełnosprawność- to "inne" życie, a jakie???

NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ, to słowo u wielu ludzi wciąż budzi przerażenie, strach, niepewność, ograniczenie, inność. Osoba z jakąkolwiek niepełnosprawnością kojarzy się dla społeczeństwa  z osobą nieporadną, słabą, nieszczęśliwą. A to w wielu przypadkach, bardzo mylne myślenie.
Tak na prawdę życie z  niepełnosprawnością i stawianie czoła codzienności z różnymi barierami i sytuacjami, to wymaga dużej siły fizycznej i psychicznej przede wszystkim.
Jeśli chodzi o nieporadność, to także nie do końca tak jest, ponieważ mam kontakt z wieloma osobami niepełnosprawnymi i choć mają mniejsze lub większe ograniczenia, każda z tych osób chce być samodzielna na ile jest to możliwe. Na wszystko jest sposób...
Nie można wejść na nogach po schodach, ale można na czworakach ;-).....
A czy takie osoby są nieszczęśliwe?, to kwestia indywidualna, ponieważ każdy "mierzy" szczęście inną "miarą". Z własnego doświadczenia i obserwacji, powiem że żyjąc z niepełnosprawnością można być szczęśliwym, ponieważ tak jak brzmi tytuł mojego bloga-Niepełnosprawność to nic strasznego i ograniczającego, to patrzenie na świat i życie z innej perspektywy.. Z innej perspektywy?, to znaczy mamy inne wartości życiowe, jesteśmy bardziej odporni na niepowodzenia,wytrwali....
Prosty przykład dziecko niepełnosprawne gdy powie pierwsze słowo w wieku 4-5 lat, to mama takiego dziecka cieszy się podwójnie, ponieważ żeby tak się stało włożyła wiele pracy i czasu.  Zatem dla rodzica zdrowego dziecka także jest to radość, ale to jest naturalna sprawa, że jego pociecha o wiele wcześnie powiedziała " tata, czy mama".
Inny przykład sprawna osoba zgina nogę bez zastanowienia, ponieważ nie sprawia jej to, żadnej trudności. Ja czekałam na ten moment 32 lata, ponieważ dopiero po drugiej operacji i rehabilitacji stało się to możliwe i to jeszcze w minimalnym stopniu, ale dla mnie to ogromny SUKCES!!!!
Często moi znajomi zadają mi pytanie " Asia skąd Ty bierzesz siły na to wszystko", a moja odpowiedź brzmi " Chcę żyć i właśnie to robię" :-)
Mam dużo energii i staram się ją wykorzystać jak najbardziej i jak najlepiej potrafię, pod względem życia codziennego, rehabilitacji, pomocy innym bądź rozwijania się pod każdym względem :-)
Lubię podejmować wszelkie wyzwania i nie zamierzam przestać!!!
Jestem zmotoryzowana jak każdy,,, inni ludzie jeżdżą samochodami, a jak mam swoją brykę nazwaną przez kumpla " żółtą seksowną ramą " A  jakże ta moja bryka oszczędna nie trzeba wydawać funduszy na paliwo, napędzana siłą właścicielki i taka jazda sprzyja muskułom jak po dobrej siłowni  :-))) haha. Coś o treningu w pościku :
http://joannatrzop.blogspot.com/2015/07/nie-ma-nic-lepszego-jak-plaza-i-dwa-koa.html

Uważam, że Niepełnosprawność to dobra "szkoła życia" " dobra lektura", która uczy wartości życiowych, samozaparcia, cierpliwości, dystansu do samego siebie i waleczności!!!
Osoby niepełnosprawne, to dobrzy wojownicy, ponieważ potrafią walczyć z  własnymi schorzeniami i społeczeństwem o akceptację.
Niepełnosprawność to życie barwne, uczuciowe, przebojowe, radosne,  jak każde inne ;-)
Jeśli chcesz poznać takie życie? Daj swą łapkę...podążymy w Nim razem ;-)))))


czwartek, 2 czerwca 2016

Niekończąca się przygoda z " MEMO" :-)

Dziś chciałam Wam opisać pewną przygodę związaną z poszukiwaniem odpowiedniego obuwia do mojego schorzenia...
Wbrew pozorom wybór odpowiedniego obuwia dla osoby niepełnosprawnej bądź dziecka, któremu kształtują sobie stópki jest ogromnie ważne.
Gdy byłam nastolatką nie przywiązywałam wagi do mojej rehabilitacji i wszelkich potrzebnych pomocy ortopedycznych (w tym obuwia specjalistycznego). Nie chciałam nawet słyszeć o butach ortopedycznych, które były dla mnie potrzebne. Wolałam  w tamtym czasie normalne buty, które nosiły moje siostry, bądź rówieśniczki.
Z upływem czasu nabierałam przekonania, że przy moim schorzeniu i bardzo dużym napięciu mięśni obuwie specjalistyczne, w którym moja stopa będzie odpowiednio ustawiona i usztywniona jest niezbędne a zarazem komfortowe dla mnie. Zrozumiałam w ten czas, że nie potrzebnie się tak buntowałam, ponieważ noszenie butów specjalistycznych jest dla mojego dobra.
Zaczęłam poszukiwania firm, które zajmują się produkcją butów leczniczych/ortopedycznych i znalazłam stronę internetową firmy " MEMO".

Przeglądałam strona po stronie, oglądałam obuwie, z tej firmy, czytałam recenzje poszczególnych fasonów i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że buty w swoim wyglądzie nie przypominały niczym butów specjalistycznych .Wyglądały i wyglądają ładnie, mają swoją estetykę i niczym się nie różnią od normalnych butów.!!!! Bez wahania zdecydowałam się, że kupię sandały, a dlaczego akurat mój wybór padł na sandały? Otóż ze względu na fakt dużego napięcia spastycznego nóg nie mogłam nosić zwykłych sandałów jak zdrowa osoba,dlatego że wykrzywiałam stopy.     
Latem pomimo wysokich temperatur ja niestety nosiłam kryte buty.
Gdy postanowiłam zakupić buty MEMO to były to sandały, które charakteryzowały się tym przede wszystkim, że usztywniały i utrzymywały stopę w prawidłowej pozycji. Oprócz tego były zapinane na trzy paski, które były regulowane, dzięki którym noga była odpowiednio  ustabilizowana .
Latem założyłam zakupione sandały, to nie mogłam się nacieszyć faktem, że wreszcie moje stopy nie parzą się w zakrytych butach i są w odpowiednio ustawione.
Kochani moja "przygoda" z firmą MEMO zaczęła się ok.7 lat temu...trwa do dzisiaj i będzie trwać ...Nie  zamierzam z niej zrezygnować bo obuwie z tej firmy daje komfort dla moich nóg i dla mnie samej ;-)
Buty MEMO korygują moje nieprawidłowe ustawienie stopy i wada się nie pogarsza.
Cecha jedna z wielu która je wyróżnia jest diagnostyczna podeszwa i walory zdrowotne!!!
Korzystając z okazji dzisiejszego dnia tzn. " Dnia Dziecka" napiszę do Mam dzieci niepełnosprawnych jak i zdrowych, żeby od najmłodszych lat swoich pociech zwracały uwagę na zakup odpowiedniego obuwia, które ukształtuje odpowiednio stopy Waszych pociech :-)


                                                           Przygodo trwaj!!!!..... :-)

środa, 25 maja 2016

Kolejne wyzwanie przede mną....


Kochani wiem, że ostatnio mało zamieszczam nowe posty, ale czas tak szybko zmyka, że ledwo się wstaje i już znów jest wieczór, ale choć napiszę kilka słów...
Dzisiejszy post będzie o moim ważnym dniu, który zmieni moje funkcjonowanie na lepsze.
Otóż  7.06. br. w Poznaniu poddam się trzem ostrzykiwaniom z toksyny botulinowej w nogę, ponieważ mam przykurcz mięśnia odwodzeniowego. Zastrzyki mają za zadanie zlikwidowanie tego przykurczu i polepszeniu mojego stanu fizycznego.
Po tym małym zabiegu czeka mnie kolejna intensywna rehabilitacja, a później miejmy nadzieję, że będzie tylko lepiej i lepiej :-)
Cieszę się, że są możliwości polepszenia mojego stanu zdrowia, jeśli zastrzyki przyniosą oczekiwany skutek, to co 3-6 miesięcy czekają mnie kolejne ostrzykiwania. Ale dam radę!!!
Po raz pierwszy będę poddana temu zabiegowi, ale jak to mówią "zawsze musi być ten pierwszy raz".
Zdrowie najważniejsze, więc zrobię wszystko by je utrzymać i w miarę możliwości polepszyć :-)
Moi drodzy poproszę o trzymanie kciuków, żeby wszystko się powiodło ;-)
Serdecznie Was pozdrawiam i do następnego pościku ;-)





      

niedziela, 1 maja 2016

Siła w samych sobie...

                                              Puk, puk!!! Czy jest tam kto????....
Moi Drodzy długo nic nie pisałam, ale starczy tej mojej nie obecności ;-)
Dzisiejszy post będzie o sile, którą każdy z Nas  ma w sobie tylko trzeba ją "pielęgnować".
Czasem bywa tak, że "przychodzi" niespodziewanie do nas czas, kiedy czujemy że stoimy w miejscu, mamy wtedy wrażenie, że gdy coś zrobimy to i tak wszystko jest nie tak....
Tak na prawdę powinniśmy się wziąść się w garść i zmienić ten czas stagnacji.... Gdy mamy poodkładane jakieś plany na "boczny tor", to spróbujmy je zrealizować, nie zastanawiajmy się po prostu to zróbmy!
Nie uzależniamy swojego szczęścia od drugiej osoby, postarajmy się wypracować w sobie tak, żeby czuć się spełnionym i szczęśliwym nawet wtedy gdy będziemy sami... Uwierzmy w siebie, ponieważ to jest najpewniejsza siła, której nic ani nikt nie zburzy. Co najwyżej może się zachwiać chwilowo... ale później wróci na właściwy "tor".
W życiu spotykamy różnych ludzi jedni zostają przy nas krócej inni dłużej, więc dlatego nie warto swojego szczęścia czy powodzenia łączyć z danymi osobami.
Zawsze starajmy się podążać swoją ścieżką życiową, która pozwala nam czuć się spełnionym.
Wyeliminujmy ze swojego słownika pozytywnego myślenia słowo "NIE", gdy chcemy zaprzeczyć np. powiedzieć "nie jest tak źle...", to wtedy nasza podświadomość nie przyswaja zaprzeczenia tego stwierdzenia tylko zakoduje samo "jest tak źle. Gdy powiemy czy pomyślimy" jest dobrze", to będzie poprawnie odebrane przez podświadomość jako pozytywna rzecz.
Pozytywne myślenie ma bardzo duży wpływ na nasze życie i funkcjonowanie.
Pamiętajmy, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu, to z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, nie dajmy się zawładnąć negatywnym myślom.
Ruszam "z kopyta" pełną parą!!!! Czuję, że mam w sobie siłę która pomoże mi wszystko przetrwać :-)))))))))) A Wy też razem z nadejściem wiosny macie nowe siły i plany??
                 

                               " SIŁA JEST MIARĄ WIELKOŚCI CZŁOWIEKA!!!!!" 




środa, 23 marca 2016

:-)



Wszystkim moim czytelnikom życzę Zdrowych, spokojnych,  radosnych Świąt Wielkanocnych!!!!





środa, 16 marca 2016

Zbyt szybka ocena...

Kochani mam dziś dla Was kolejny post poświęcony ocenianiu powierzchownym ludzi.
Bardzo często społeczeństwo zbyt szybko ocenia i " zaszufladkowuje" drugiego człowieka.  A tak na prawdę w większości sytuacjach nie znamy głębiej życia tej ocenianej przez nas osoby. Widzimy tylko, że np. ktoś zszedł na złą drogę i już z góry jest zle oceniany. A nie wiemy co spowodowało, że ten człowiek (np. siegnął po alkohol, czy inne używki), bądź stroni od ludzi-wszystko ma swoje przyczyny...
Spotykam się też wiele razy, że ludzie zabierają głos na tematy o których kompletnie nie mają pojęcia, np. danych chorób itp.
Inny przykład gdy osoba, która choruje ładnie się ubierze i jest zadbana, a nie widać naocznie uszczerbku na zdrowiu, to ludzie potrafią komentować, "że gdzie po niej/po nim widać chorobę jak taka wyszykowana/ wyszykowany". Nie można tak powierzchownie oceniać i odsuwać się od ludzi bo nie wiemy co te osoby doświadczyły w życiu, co czują przez co przechodzą w walce z jakąś chorobą.
Zanim wyrobimy sobie o kimś zdanie to najpierw poznajmy dobrze tą osobę, bo bardzo szybko można kogoś skrzywdzić.
Poznałam osobę, z którą od samego początku znajomości mam dobry kontakt (godzinami możemy rozmawiać) i nie odczuwamy upływu czasu. Rozmowy są szczere ale gdzieś podświadomie wyczuwałam, że ta osoba chcę mi coś powiedzieć, ale się czegoś obawia. Pewnego dnia gdy rozmawialiśmy dowiedziałam się całej prawdy o tej osobie i powiem szczerze, że byłam zszokowana, miałam mętlik w głowie. Gdy wysłuchałam do końca całej historii życia zrozumiałam dlaczego były także złe czyny mojego przyjaciela/przyjaciólki. Ta osoba bała się odrzucenia z mojej strony, bo większość ludzi tak reagowała.
Najważniejsze, że mój przyjaciel/przyjaciółka zdaje sobie sprawę, że wtedy źle postąpił/postąpiła i chce to naprawić. Szanuję tą osobę bardzo, bo jest wartościowym i na maksa dobrym człowiekiem.
A to, że los nie był dla niej/niego łaskawy i zszedł/zeszła na złą drogę to nie jej/ jego wina!!!
Moi Drodzy starajmy się zawsze postawić w sytuacji tej drugiej osoby zanim ocenimy i skrzywdzimy człowieka. Najłatwiej jest się od kogoś odsunąć, a tak na prawdę nie wiemy co nas jeszcze w życiu może spotkać.
Mnie też ludzie oceniają przez pryzmat niepełnosprawności, ale najwidoczniej jeszcze za mało doświadczyli w życiu.
Zawsze liczy się charakter człowieka i podejście do życia, a nie na co choruje, sytuacja materialna bądź inne rzeczy. Miejmy Kochani wyrozumiałość i otwórzmy swe serduszka na innych ludzi, a świat będzie lepszy ;-)

czwartek, 10 marca 2016

Pamieć jest bezcenna!!!!!

Wczoraj wieczorkiem odwiedził mnie mój Anioł z kwiatami z okazji Dnia Kobiet. Nie mógł tego zrobić 8.03. ale zrobił to dzień później. Ucieszyłam się, że przyszedł, ponieważ bardzo sobie cenię pamięć, która jest bezcenna!!!


Żadne pieniądze nie zastąpią oddanej i szczerej znajomości, gdzie ma się wsparcie dobrym słowem i pewność że zawsze można zadzwonić pogadać czy się spotkać i przede wszystkim pamięta się wzajemnie o sobie.
Staram się otaczać ludźmi, którzy chcą w miarę możliwości systematycznie uczestniczyć w moim życiu. Zaraz wytłumaczę o co mi chodzi... Otóż nie lubię takiego rodzaju kontaktów co znajoma/znajomy odzywa się co kilka miesięcy i pyta się " co słychać?" i znów cisza przez pół roku.
Taka znajomość moim zdaniem jest zupełnie bez sensu, bo co można takiej osobie
odpowiedzieć...???? tylko ogólnie " wszystko ok, lub wszystko po staremu" skoro wcześniej nie miała dla nas czasu by choć napisać smsa. Teraz w dobie internetu, czy telefonów komórkowych kontakty są bardzo ułatwione, a nie tak jak dawniej pisało się listy. Choć pisanie listów czy kartek pocztowych też miało swój "urok".
Dlatego ogromnie sobie cenię znajomości które są systematyczne i szczere. Wystarczy czasem sms typu " Miłego dnia", czy " Jak się masz" i już lepiej na serduszku prawda? :-)



środa, 9 marca 2016

Chwila odprężenia i relaksu jakże ważna ;-)

W naszym codziennym zabieganym życiu często zapominamy o tym, żeby zorganizować dla siebie czas na relaks.
Dostałam w prezencie urodzinowym zaproszenie na dowolny zabieg pielęgnacyjny lub kosmetyczny do Instytutu Kosmetologii (do wykorzystania w dowolnym terminie).
Biorąc pod uwagę, że nie miałam żadnych planów na 8.03. umówiłam się na peeling, oczyszczanie i masaż twarzy właśnie wczoraj :-) Stwierdziłam, że to jest doskonały dzień na to by się odprężyć i po pracy pojechałam do Instytutu by zrealizować prezent.
Po dotarciu na miejsce Pani kosmetyczka zaprosiła mnie do pomieszczenia gdzie miałam mieć wykonywany zabieg i gdzie był fantastyczny klimacik... światełko zacienione z lampy i świeczki, oraz relaksacyjna muzyczka-super! :-)
Pani kosmetyczka najpierw oczyściła mi twarz, następnie nałożyła maseczkę aloesową, która była ukojeniem dla mojej skóry- czułam przyjemny, delikatny chłodzik na twarzy.
Po nałożeniu maseczki Pani mnie zostawiła, żebym mogła się zrelaksować przy przyjemnej muzyczce w zacienionym miłym pokoiku przy blasku świeczki, gdzie unosiła się piękna woń aloesu.
W czasie gdy moja cera na twarzy wchłaniała wszelkie dobrodziejstwa maseczki z aloesu, to ja tymczasem się odprężałam. Choć na chwilę mogłam nie myśleć o obowiązkach życia codziennego i problemach, tylko upajałam się chwilą... mmmm! niesamowite odczucia i relaks.
Po ściągnięciu maseczki Pani zrobiła mi masaż twarzy, a na koniec posmarowała mi twarz fantastycznym kremem witaminowym, który cudnie pachniał i "rozpieszczał" moją skórę nawilżeniem.

W sumie w Instytucie byłam godzinę czasu. Do domu wróciłam odprężona,zrelaksowana i zadowolona, a moja cera na twarzy  oczyszczona, nawilżona i taka jakby nowa ;-)
Sama w domu też raz w tygodniu robię sobie różne zabiegi pielęgnacyjne, ale taka profesjonalna pielęgnacja w gabinecie, to zupełnie inna bajka :-).
A Wy kochane kobietki jak spędziłyście Nasz dzień 8 marca?;-) Przesyłam buziolki i do następnego pościku, myśle że już niebawem....papa!







poniedziałek, 29 lutego 2016

"Dzień dobry" Wrocław :-))))

Puk puk... to znowu ja ;-) Wróciłam z mojej wyprawy do Wrocławia i dziś chcę się z Wami podzielić moimi wrażeniami....
26.02. o godz. 11:58 miałam pociąg-intercity, więc pół godziny wcześniej pojechałam na dworzec. Panowie ochroniarze z dworca już tam na mnie czekali, po czym pomogli dostać mi się na odpowiedni peron gdzie cały czas dotrzymywali mi towarzystwa, aż do przyjazdu pociągu.Gdy przyjechał pociąg wyszła obsługa pociągu, żeby pomóc mi dostać się do środka.
Byłam totalnie zaskoczona, ponieważ Pani konduktor wprowadziła mnie do wagonu, gdzie były specjalne miejsca dla osób na wózkach. Przypięła mnie pasami i spytała czy w czymś mi jeszcze pomóc. W czasie podróży przychodziła i pytała czy czegoś mi nie potrzeba, ale także miałam koło siebie przycisk w razie jakbym potrzebowała czegokolwiek
Cały wagon był dla niepełnosprawnych z windą (dwa miejsca dla wózków, 4 siedzenia dla osób towarzyszących, telewizor i toaleta). Gdy dotarliśmy na dworzec główny- Wrocław Pani konduktor przyszła wzięła mnie i poczekałyśmy na Panów ochroniarzy dworca, którzy mnie odebrali i pomogli dojechać we wskazane przeze mnie miejsce.
Byłam obsłużona rewelacyjnie, komfort jazdy super-bez żadnego stresu.
Pierwsze co zrobiłam po przyjeździe do Wrocławia pojechałam do "Pachnącego Domku", żeby spotkać się z moją znajomą która tam sprzedaje i żeby pooglądać i powąchać te cudne świeczki i mydełka. Siedziałam oglądałam i wąchałam  wszystkie nowości, piłyśmy kawkę i rozmawiałyśmy z Anią (moją znajomą). Zakupiłam woski zapachowe i świeczkę.
Resztę piątku spędziłam z moją koleżanką Magdą i jej rodzinką, było super! W sobotę spotkałam się z moim Aniołem Irenką i Zbyszkiem gdzie spędziliśmy razem fantastycznie cały dzień. Wieczór sobotni spędziłam z Magdą i jej rodzinką-świętowałyśmy moje i jej urodzinki.
Niedziela również była sympatyczna,siedziałyśmy rozmawiałyśmy przy kawce. No i trzeba było się później zbierać na pociąg. Madzia mnie odprowadziła na dworzec, gdzie już na mnie czekali Panowie z obsługi dworca żeby mi pomóc bezpiecznie dotrzeć na peron i wsiąść do pociągu.
          

Podróż powrotna przebiegła również miło sympatycznie i komfortowo. Pan kierownik pociągu przyszedł mi także troszkę dotrzymać towarzystwa, później pomógł mi się przygotować do wysiadania. 
Moje urodziny i weekend we moim ukochanym Wrocławiu spędziłam ekstra, dzięki moim bliskim znajomym. Wróciłam cała szczęśliwa z nową energią i siłą by stawić czoło codzienności.
Jakieś trzy godziny po powrocie do domku moja znajoma Pani Ewa zadzwoniła do mnie czy już jestem w domu i przyszła do mnie z niespodzianką.... Zobaczcie sami jaką....
Wzruszyłam się i popłynęły łezki z moich oczu z radości, że Pani Ewa pamiętała, przyszła i chciała żebym miała tort na urodziny. Spędziłyśmy miły wieczór siedząc, rozmawiając przy herbatce i pysznym torciku :-)


Jestem ogromnie szczęśliwa, że mam przy sobie ludzi, którzy o mnie pamiętają-to jest bezcenny skarb!!!

Pozdrawiam Was moi Drodzy i do następnego pościku ;-) Papatki!

poniedziałek, 22 lutego 2016

Przygotowania na "przywitanie" Wrocławia :-)

Puk, puk, czy można?.... Moi Drodzy chciałam się z Wami podzielić w tym poście o moich przygotowaniach na piątkowy wyjazd do mojego ukochanego miasta Wrocławia.
Już bilet zakupiony na 26.02.  i zostaje tylko spakowanie się i gotowa w zupełności na wyjazd.
Zawsze dzień swoich urodzin staram się spędzić wyjątkowo, ponieważ gdy przyszłam na świat 33 lata temu w 6 miesiącu ciąży ważąc 92 dkg trzy razy umierałam. Na szczęście za każdym razem lekarze mnie odratowali, pomimo że wtedy medycyna nie była aż tak rozwinięta jak teraz.
Dlatego dla mnie dzień urodzin podwójnie ważny, ponieważ w tym dniu przyszłam na świat i że było mi dane przetrwać kryzys na pograniczu życia i śmierci.
Ludzie różne mają zdania jeśli chodzi o świętowanie urodzin, bardziej większość preferuje obchodzenie imienin. A ja zawsze doceniam datę przyjścia na świat :-)
Pomimo tego, że już jestem dorosłą kobietą zawsze musi być tort i świeczki, choć w tym roku nie będzie tortu-wyjątkowo.




Dlatego w tym ważnym dla mnie dniu wyruszam do Wrocławia i właśnie tam chcę świętować z moimi bliskimi znajomymi.
Kocham podróże, i kocham to miasto więc sama zrobiłam sobie prezent urodzinowy w postaci wyjazdu ;-)



Kochani napiszcie mi jakie Wy macie zdanie na temat obchodzenia urodzin.
                       Gorąco pozdrawiam i do następnego postu ;-)





środa, 17 lutego 2016

Pragnienia trzeba spełniać

Każdy człowiek ma jakieś pragnienia, które skrywa w sobie, jedne są mniejsze a drugie większe.
Nie zawsze te większe udaje się zrealizować, trzeba dążyć przez dłuższy czas by się spełniły. Niektóre osoby wcale nie dążą do tego co w głębi duszy by chcieli zrobić, bo twierdzą na przykład, że to nie ten czas, że nie dadzą rady itp.
Kochani trzeba spełniać swoje pragnienia, ponieważ żyjemy tylko raz.
Nieraz bywa tak, że mamy ochotę wyjść do kina, pojechać gdzieś, pochodzić po sklepach lub inne rzeczy i nawet gdy w sobie " kłócimy się" sami ze sobą że nie powinniśmy bo coś tam... to jednak zróbmy to na co mamy ochotę Po to żeby się oderwać od codziennych obowiązków, zmienić otoczenie, wtedy całkowicie inaczej się poczujemy.
Od czasu operacji, którą miałam 19. 10. 2015r. bardzo mało wychodzę na zewnątrz ze względu na obecny stan fizyczny. A przed operacją byłam osobą aktywną i będąca zawsze gdzieś w ruchu. Dla mnie podróżowanie pociągiem czy autobusem nie sprawiało żadnego problemu.
Zaakceptowałam w pełni fakt, że teraz większość czasu spędzam w domu, a gdy chcę wyjść na spacer, czy na zakupy to potrzebuję pomocy drugiej osoby, bo wiem że przez pewien czas tak musi być. Ale w głębi duszy czułam, że potrzebuję jakiejś odskoczni, żeby odreagować tymczasowe monotonne życie, a że uwielbiam Wrocław to pomyślałam że zaplanuję sobie wycieczkę właśnie tam :-) Obecnie jestem na etapie organizowania wyjazdu typu żeby bezpiecznie " wejść" do pociągu itd.
Jeszcze zostanie mi kupienie biletu i spakowanie się. Wyjeżdżam w następny piątek, także Kochani trzymajcie kciuki, by się powiodła moja wycieczka ;-) Pierwszy mój samodzielny wyjazd po operacji Juhuu! Mam zamiar spotkać się z bliskimi znajomymi, także z jednym z Moich "Aniołów" bo właśnie mieszka blisko Wrocławia. Na pewno odwiedzę także mój  ukochany sklep "Pachnący Domek" o którym Wam pisałam w jednym z moich wcześniejszych postów.
Po powrocie napiszę jak było... :-)
Moi drodzy jeśli czujecie, że codzienność Was zaczyna przytłaczać, a od jakiegoś czasu macie jakieś plany, które odkładaliście z takich czy innych powodów, to postarajcie się je zrealizować. "Naładujcie swe akumulatorki" by móc stawić czoła obowiązkom dnia codziennego z wigorem i uśmiechem na twarzy. Zobaczycie, że zupełnie inaczej na nie spojrzycie.




sobota, 13 lutego 2016

Kochać całym sobą... "Walentynkowo na kółkach"


Potrafić kochać całym sobą to wielkie szczęście.

Miłość jedno ma imię, to piękno więzi duchowej dwoje ludzi, to siła, która potrafi 
"przenosić góry".
Ale jest jeden warunek-musi być szczera i oddana, nie może być "podszyta" tylko podtekstami potrzeb fizycznych.
Prawdziwe uczucie to magia, która potrafi łączyć ludzi na zawsze. Osoby kochające się nawzajem rozumieją się bez słów, nie potrafią bez siebie funkcjonować,gdy są we dwoje czują się spełnieni.
Każda czynność wykonywana wspólnie to przyjemność , najmniejszy dotyk choćby chwilowe  wzajemne muśnięcie  przyprawia o dreszczyk (przysłowiowe motyle w brzuszku).
Gdy nie ma przy nas osoby, którą darzymy uczuciem odczuwamy pustkę tak jakby nam powietrza brakowało, nie mamy wtedy na nic ochoty jesteśmy smutni i apatyczni.Osoba bliska jest dla nas całym światem w którym czujemy się szczęśliwi, bezpieczni, spełnieni.
Niezależnie ile mamy lat uczucie sprawia, że odżywamy, nabieramy podwójnej energii, nasza dusza ze szczęścia lata.

Prawdziwa Miłość potrafi przetrwać wszystko taka miłość się nie starzeje jest zawsze młoda i "kwitnie jak najpiękniejszy kwiat".W związek gdzie jest szczere uczucie nie "wkrada się" się rutyna, tylko z każdym dniem z każdym kolejnym rokiem więź jeszcze bardziej się wzmacnia.
A bliskość fizyczna nie jest tylko zaspokojeniem potrzeb, tylko jest cudownym " tańcem miłości" dwoje kochających się wzajemnie ludzi.
Kochana osoba jest naszym życiem, przy niej czujemy że oddychamy całą piersią, że gdy jesteśmy razem nie potrzebujemy już niczego więcej!
Miłość prawdziwa jest wolna w tym sensie, że w takim związku nie czujemy się w żaden sposób ograniczeni tylko czujemy się wolni pomimo tego, że dzielimy nasze życie z drugą osobą.
Kochać to nie tylko słowo, a wielka odpowiedzialność i szczęście.
Gesty ludzkie świadczą o uczuciu, a nie słowa...
Jeśli kochasz, to okaż  te uczucie, bo jeśli będziesz ukrywać tą Miłość to tak jakby jej wcale nie było.
Napisałam ten post z okazji Dnia Walentynek, wiem że ludzie różnie podchodzą do tego dnia...
Ale moje zdanie jest takie, że o ukochanej osobie i okazywaniu uczuć powinniśmy pamiętać zawsze, ale w Walentynki można magicznie spędzić czas i tak inaczej spontanicznie, tak żeby w ten dzień czas się zatrzymał dla tych zakochanych ;-)))





czwartek, 11 lutego 2016

Rehabilitacja to moje lepsze jutro :-)


Rehabilitacja to cześć mojego życia, to moja codzienność, dzięki niej mogę lepiej funkcjonować.
Gdy byłam dzieckiem/nastolatką to się strasznie buntowałam nie chciałam ćwiczyć, bo nie zdawałam sobie sprawy jakie to dla mnie ważne. Dziś jako dorosła kobieta nie wyobrażam sobie życia bez rehabilitacji , bo wiem że gdy nie będę ćwiczyć mój stan zdrowia będzie gorszy.
Rehabilitacja jest dla mnie jak jedzenie czy picie, daje mi lepszą sprawność i jednocześnie utrzymuje obecny stan, by nie robiły się przykurcze. Staram się z całych sił bym miała jej ciągłość.
Nieodzowny podczas ćwiczeń jest odpowiedni sprzęt, dzięki któremu rehabilitacja jest bardziej wnikliwa i urozmaicona. A jednocześnie także w pewnym sensie niekiedy ułatwia niektóre ćwiczenia, co też jest ważne.



                                                            

Ja swój komfort rehabilitacji zawdzięczam firmie WS TECH z Sanoka, ponieważ mam sprzęt rehabilitacyjny z tej firmy. Jest to sprzęt wysokiej jakości, w dostępnych cenach. Od czasu kiedy korzystam z tego sprzętu moja codzienna rehabilitacja stała się bardziej " bogatsza" o nowe ćwiczenia. Wreszcie mam sprzęt, jakiego szukałam i który spełnia wymagania rehabilitacyjne.
Codziennie ćwiczę wytrwale i cieszę się z postępów i z tego, że mam możliwość korzystać z profesjonalnej rehabilitacji na profesjonalnym sprzęcie firmy WS TECH. To jest bardzo istotne!
Każdy "krok" do przodu w rehabilitacji polepsza moje funkcjonowanie co zwiększa moją samodzielność i nie zależność. Dzięki temu mogę samodzielnie podążać ścieżką dorosłego życia, co daje uśmiech na mojej twarzy i nadzieję na lepsze jutro!!! Chcę się rozwijać pod każdy względem, a także pomagać innym ludziom na ile jest to możliwe. Ale żeby tak było muszę się intensywnie rehabilitować, by nie dać się chorobie. Dziś jestem przekonana, że będę walczyć z całych sił, bo chcę żeby było coraz lepiej :-) Tak na prawdę ciężką "pracą" można uzyskać zadowalające efekty.!!!
Wiem że dzięki intensywnej rehabilitacji i firmie WS TECH moja sprawność będzie coraz lepsza tylko, żeby tak było potrzebny jest czas i moja cierpliwość.
Dziękuję mojemu rehabilitantowi i firmie WS TECH, że zapewniają mi to co jest dla mnie najważniejsze tzn. profesjonalną rehabilitację i profesjonalny sprzęt. To ONI dali mi to lepsze jutro!!!
Kochani jeśli wymagacie rehabilitacji to ćwiczcie i walczcie o swoją sprawność o lepsze jutro, bo to od nas samych zależy jaka będzie nasza przyszłość. To my musimy chcieć poprawić swoją sprawność!!!  Pamiętajcie o tym!!! :-)))) Niech trudności motywują was do działania :-)



niedziela, 7 lutego 2016

Anioły istnieją, co prawda nie mają skrzydeł... :-)

"Anioły żyją w wśród nas, nie mają skrzydeł ale zawsze są gotowi nieść pomoc potrzebującym...."
Kochani już nie raz w swoim życiu spotkałam dobrych ludzi, którzy mi podali tak zwaną"pomocną dłoń". Ludzie, którzy pomogli bezinteresownie, a ja dzięki im pomocy mogę lepiej funkcjonować,  rehabilitować się, bądź ułatwi mi rozwiązanie jakiegoś problemu/zmartwienia...
Czasem potrzeba tak niewiele by drugiemu człowiekowi pomóc w jakikolwiek sposób, czasem wystarczy słowo wsparcia, wykonać jakiś drobny gest w kierunku drugiej osoby.
W życiu są sytuacje różne, ale gdy się ma obok siebie osoby na które możemy liczyć, to nawet "najstraszniejsza burza" jest drobnostką tak na prawdę.
Często wypicie razem kawy, spotkanie, rozmowa, czy powiedzenie komuś tak spontanicznie "dobrze, że jesteś" , czy być z kimś w smutnych chwilach by pomilczeć razem, to jest bardzo cenne!.
W innym przypadku nie potrzeba słów, wystarczy wziąść kogoś za rękę pogłaskać, przytulić, to jest tak niewiele a może pomóc.
Kochani ja mam swoich Aniołów którzy mi pomogli bądź pomagają więcej lub mniej, ale są przy mnie pamiętają a  ja pamiętam o nich i bardzo im dziękuję za pomoc!!!. Będę im wdzięczna do końca swoich dni :-)
Staram się też pamiętać i pomagać innym w miarę możliwości, to jest szczęście gdy sprawia się radość drugiemu człowiekowi.
Ja mam tak gdy ktoś z moich bliskich znajomych potrzebuję mnie, to ja potrafię zmienić momentalnie swoje plany, by pomóc tej osobie bo zdaję sobie sprawę jakie to ważne.
Gdy byłam we Wrocławiu w szpitalu na rehabilitacji (1,5 miesiąca) ponad rok temu. Zżyłam się z paroma osobami z którymi spędzałam regularnie czas. Ja wychodziłam do domu o parę dni wcześniej niż moje znajome. W ten dzień co wyjeżdżałam do domu rano po przebudzeniu spojrzałam na moją szafkę przy łóżku a tam leżało zdjęcie moich znajomych  z którymi się tak zżyłam i upominek (który z sentymentem noszę do dzisiaj). Gdy to wszystko zobaczyłam to się popłakałam ze wzruszenia, że pamiętały, że były ze mną przez tyle dni i że muszę się z nimi rozstać. Z jedną z tych osób nadal utrzymuję regularny kontakt i bardzo sobie cenię tą osobę Jest jednym z moich  Aniołów jak ja to mówię jest moim "balsamem dla duszy".
Moi Drodzy! My też możemy być "Aniołami tylko" wystarczy otworzyć swe serca.
"Fajnie jest otrzymywać ale największa radość jest dawać coś od siebie".
Pamiętajmy, że są na świecie dobrzy ludzie, którym nie jest obojętny nasz los...
Ja dziękuję swoim Aniołom jeszcze raz za pomoc i że są nadal przy mnie, a ja będę zawsze przy nich oddana całym sercem :-)
Kochani napiszcie w komentarzach o swoich "Aniołach", bo na pewno każdy z was ma takiego swojego " Anioła".

czwartek, 28 stycznia 2016

Moje trzy "światy" :-)

Może dziwnie brzmi tytuł dzisiejszego postu, ale zaraz Wam wyjaśnię skąd się wziął.
Otóż od czasu kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i zaczęłam samodzielnie funkcjonować i podążać własną ścieżką moje życie podzieliło się na  takie trzy małe "światki" ;-)
Pierwszy "światek", to życie samodzielne, niezależne, szczęśliwe, w swoim mieszkanku w Ostrowie. To  mój azyl spokoju i równowagi, świat w którym się czuję bezpiecznie, realizuję swoje plany i jestem aktywna.
Drugi "światek", to życie jak pojadę do rodziców i reszty rodzinki. Tam przenoszę się w przeszłość, śpię w swoim dawnym pokoju, wspominam czasy jak byłam dzieckiem i nastolatką, często przeglądam z sentymentem moje rzeczy, które tam jeszcze zostały typu (listy od koleżanek i kolegów, jakieś pamiętniki pisane przeze mnie itp). Spędzam czas z moją ukochaną przylepką chrześniaczką i resztą rodzinki, oraz z ulubioną sąsiadką i jej mężem.  Szkoda tylko, że moja przyjaciółka, która mieszkała dwa domy od moich rodziców też się wyprowadziła. Jakoś nie możemy się zgrać, żeby i ona przyjechała do swojej rodziny wtedy kiedy ja jestem u swojej. Ale mamy kontakt ze sobą wirtualny.
Staram się często przebywać na powietrzu bo rodzice mają podwórko a ja zazwyczaj jeżdżę do nich latem, więc korzystam z dobrodziejstw posiadania podwórka. Gdzie można w słoneczny dzień założyć strój kąpielowy i "po smażyć" się na słoneczku, wylegując się na leżaku :-) Ogólnie w tymże "światku" leniuchuję i dużo wspominam, bo każdy zakątek domu rodziców, podwórka, bądź ogródka jest związany z jakąś sytuacją. Tam jestem bardzo sentymentalna i refleksyjna.
Trzeci "światek", to życie gdy przebywam bądź kontaktuję się ze znajomymi, którzy także są osobami niepełnosprawnymi.Wtedy czuję się swobodnie, na luzie, jest wesoło, dużo rozmawiamy szczerze i bez skrępowania na tematy swoich dysfunkcji, o swoich słabościach i mocnych stronach. Każdy każdemu pomaga (gdy jest taka potrzeba)jak potrafi, doradzamy sobie nawzajem w różnych sytuacjach. Mamy dystans do swoich jednostek chorobowych i potrafimy żartować w tym temacie.
Mamy swoje nazwy skrótowe na dane schorzenia. Często wózkom na których się poruszamy też nadajemy zabawne nazwy... ;-) W tymże światku znajomości są oddane, szczere i wieloletnie-co sobie bardzo cenię! Mam taką 20 letnią znajomość, z tą osobą poznaliśmy się na turnusie rehabilitacyjnym, gdy byliśmy dziećmi i trwa do dzisiaj :-) Tak na marginesie odbieram któregoś dnia telefon i słyszę w słuchawce:
" Dzień dobry!, czy ja mogę rozmawiać z Panią która jest kierowcą seksownej żółtej ramy?"..... :-)

Nawiązując do tego co wcześniej napisałam, że nadajemy śmieszne nazwy swoim wózkom, a dzwonił kumpel z którym "pielęgnujemy" już 20 lat Naszą znajomość :-) Dzięki temu trwa i myślę, że będzie nadal trwać.
W tym " światku" jestem spontaniczna, wesoła i wyluzowana.
  
W każdym moim "świecie" jestem sobą, choć w każdym z nich z osobna inaczej funkcjonuję i uczucia też zupełnie są inne w moim sercu,choć bardzo podobne. Ale najszczęśliwsza i spełniona czuję się w moim pierwszym "światku" codziennym  w Ostrowie, gdzie mam wymarzone mieszkanie, przyjaciół/znajomych, gdzie się systematycznie rehabilituję, gdzie jestem aktywna i wytrwale dążę do zamierzonych celów. Tutaj odnalazłam swój sens życia! :)
Każdy z nas ma pewnie takie swoje "światki" w których mniej lub więcej się odnajduje,
ale najważniejsze żeby zawsze być sobą!!!



niedziela, 24 stycznia 2016

Być rodzicem całym sercem...

Rodzice to bardzo ważne osoby w życiu każdego człowieka. Nie ważne czy jesteśmy mali, czy jako dorosłe osoby zawsze rodzic jest autorytetem.
To mama i tata jako małym dzieciom pomagają nam poznawać, świat, zrozumieć społeczeństwo i uczą jak żyć.
Bycie rodzicem to bardzo odpowiedzialne zadanie, choć nie jestem mamą to zdaję sobie sprawę jaka to wbrew pozorom trudna funkcja.
Dlatego zawsze powinniśmy mieć szacunek do swoich rodziców ( niezależnie jacy oni są...). Przecież to oni zadbali, żebyśmy mieli dach nad głową, żeby nam nic nie brakowało, żebyśmy wyszli na dobrych i życzliwych ludzi.
Ja gdy widzę się ze swoimi rodzicami to zawsze im dziękuję za to, że mnie nauczyli kochać, że zapewnili mi opiekę, przekazali odpowiednie wzorce, że dopilnowali żebym we właściwym czasie była pod opieką lekarzy i rehabilitantów. Także nie omieszkam im również podziękować, za to, że zawsze wymagali ode mnie więcej niż od mojego sprawnego rodzeństwa. Gdy byłam dzieckiem, czy nastolatką to tego nie rozumiałam i złościłam się na mamę, że ja czegoś nie mogę zrobić a mama mimo wszystko wymaga, żebym zrobiła jakąś czynność sama. Dziś jako dorosła kobieta jestem przekonana o tym, że gdyby wtedy rodzice mnie ze wszystkiego wyręczali to dziś bym nie była taka samodzielna jak dzisiaj!
Irytuje mnie strasznie jak słyszę gdziekolwiek gdy ktoś mówi o rodzicach-"matka, ojciec, czy starzy"
Przecież to dzięki rodzicom dziś jesteśmy tacy jesteśmy i możemy dalej przekazywać swoje wzorce prawda?, więc takie mówienie o najbliższych jest totalnym brakiem szacunku!
Zdarzają się też przypadki gdzie rodzice zapominają o swoich dzieciach i myślą, że jak dziecko jest już dorosłe i usamodzielnione, to nie muszą uczestniczyć w życiu swojego dziecka. A to nie prawda...ponieważ nie ważne ile mamy lat zawsze potrzebujemy rodziców, może w mniejszym stopniu( niż kiedyś), ale potrzebujemy.
Bycie rodzicem to nie tylko się nim "nazywać", a być przez całe życie wspierać, doradzać (gdy jest taka potrzeba),przeżywać razem sukcesy, czy porażki.
Kto nas zna lepiej jak nasza własna mama! W każdym z nas "drzemię" małe dziecko, które potrzebuje rodziców, a są w życiu takie chwile gdzie nikt nie zastąpi nam mamy czy taty.
Kochani pamiętajmy szanować i kochać swoich rodziców, bo mamy tylko jednych i są tak naprawdę nie zastąpieni! I także rodzice powinni kochać i pamiętać o swoich dzieciach niezależnie ile mają lat!
Jeśli macie taką możliwość to tak bezinteresownie uściskajcie i ucałujcie swoich rodziców, powiedzcie jacy są dla Was ważni, dopóki macie taką szansę!
Więź rodzica z dziećmi jest baaardzo ważna- niech nie umknie to waszej uwadze.

czwartek, 21 stycznia 2016

Miłość jak kwiat...

Miłość jest pięknym uczuciem, ale pod warunkiem kiedy jest odwzajemniona,szczera i oddana.
Często jest tak, że bliscy sobie ludzie, którzy są w związku partnerskim na początku starają się, dbają o swoje uczucie, a z upływem czasu przestają o nie dbać. Powiem szczerze, że trochę tego nie rozumiem...ponieważ ludzie po to się ze sobą "wiążą", żeby nie być samym, żeby kochać i być kochanym,
żeby żyć ze sobą a nie obok siebie. Zdarza się tak, że osoby źle się dobierają wtedy się nie dogadują, dochodzi do różnych nie miłych sytuacji. Ale są razem z tak zwanego przyzwyczajenia, męczą się nawzajem. Uważam, że to jest błąd, ponieważ po co żyć z kimś"obok siebie." Lepiej się rozejść i może za jakiś czas znajdziemy osobę, która nas pokocha całym sercem.
Jak ludziom się nie układa w związku to często narzekają, "że co to za Miłość skoro nie możemy się dogadać, albo on/ona mnie oszukuje lub  mnie zdradził/zdradziła?" Nic się nie dzieje bez powodu...pamiętajcie!
 Kochani nie zrzucajmy wszystkiego na Miłość, bo to ludzie odpowiedzialni są za swoje uczucia.
Uczucie trzeba pielęgnować jak kwiat, bo w przeciwnym razie "umrze śmiercią naturalną".
W innych przypadkach ludziom się wydaje, że jak powiedzą "kocham cię" ,to to wystarczy, ale to nie wystarczy, bo za słowami muszą "iść" czyny!
W codziennej gonitwie obowiązków zapominamy o okazywaniu czułości, czasem wystarczy malutki gest typu całus, albo rano przytulenie zamiast wstanie rano z łóżka i wyjście z domu ze zwykłym "cześć". Bardzo ważne też są wspólne rozmowy, jeśli mamy jakieś wątpliwości lub coś w tym rodzaju, to nie trzymajmy tego w sobie. Problem sam się nie rozwiąże, a będzie narastał i później są nieporozumienia.
Jeśli kochamy i jesteśmy kochani prawdziwą oddaną Miłością, to jest ogromne szczęście! Wtedy  życie jest łatwiejsze/piękniejsze, nawet problemy/troski wydają się mniejsze.
Ludzie połączeni prawdziwym uczuciem to jedność, to dwie połówki nie mogące bez siebie żyć.
Będące dla siebie porankiem, nocą, radością,  ukojeniem na wszelkie niepowodzenia życiowe, widzące w sobie nawzajem cały świat.
Tak na prawdę z biegiem lat więź pomiędzy osobami bliskimi powinna stawać się silniejsza, ale to dużo zależy od nas na ile nasze uczucie będzie trwałe.
"Kochaj na zawsze oddanie całym sercem mimo wszystko  i wbrew wszystkiemu, bądź mym balsamem dla duszy, weź mą dłoń bym poczuła ciepło twe, przytul mocno, spójrz w oczy czułym wzrokiem,  bądź blisko mnie....Na zawsze tylko Ty!"
Moi drodzy pielęgnujcie swoje uczucia tak jak kwiaty, żeby Miłość pięknie kwitła i trwale.




niedziela, 17 stycznia 2016

Szczęście tuż obok nas....

Każdego dnia warto się uśmiechać, ponieważ codziennie spotyka nas szczęście tylko trzeba chcieć je dostrzec...
Ogólnie społeczeństwo w większości Szczęście postrzega w rzeczach drogocennych lub rzeczach wręcz odrealnionych i czekają latami, aż "uśmiechnie się" do nich los a tak na prawdę mamy je cały czas, jest tuż za naszymi plecami.
Czyż szczęściem nie jest to, że jesteśmy zdrowi?, że mamy rodzinę która nas kocha i my możemy kochać?
W każdym dniu powinniśmy dostrzegać coś dobrego, coś co nas uszczęśliwiło choć na chwilę np. że w pracy nam się powiodło, czy spotkaliśmy dawno nie widzianą znajomą z którą poszliśmy na kawę i fajnie spędziliśmy popołudnie, czy nasze dziecko przybiegło do nas i powiedziało " mamusiu/tatusiu kocham cię" Kiedyś te dziecko dorośnie i wtedy pomyślimy " ile bym dała czy dał, żeby cofnąć się w czasie kiedy moje dziecko przybiegło i dało buziaka powiedziało "kocham cię".
Zawsze mi się marzyło jechać nad morze i przespacerować się po plaży, ale nie żeby ktoś mnie pchał na wózku, tylko własnymi siłami (choćby na kolanach). W tamtym roku postanowiłam ziścić moje marzenie... Pojechałam ze znajomymi nad morze i gdy byliśmy któregoś dnia na plaży zeszłam z wózka i na kolanach chodziłam brzegiem morza. Ludzie się na mnie patrzyli "czułam ich wzrok na sobie, ale nie przejmowałam się tym zbytnio ponieważ cieszyłam się z tego, że czuję ciepły piasek pod moimi nogami. Czułam się po po prostu- Szczęśliwa!!!
Starajmy się nie narzekać, nie smucić, bo nawet w najbardziej (według nas) nie udanym dniu jest "ziarenko" radości/szczęścia, tylko nauczmy  się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy/gestów!!!

Po operacji leżąc w łóżku zależna całkowicie od innych osób przyjechała do mnie Pani doktor na wizytę,bo źle się czułam. Po zbadaniu mnie Pani doktor popatrzyła na mnie, a ja się do niej uśmiechnęłam, na to lekarka też się uśmiechnęła i powiedziała "Podziwiam Cię, że w takiej sytuacji masz ochotę się uśmiechać".
Mogłabym być zgorzkniała, smutna czy zdołowana, ale byłam uśmiechnięta i radosna, bo cieszyłam się z  każdej pozytywnej chwili :-) Cieszyłam się, że mam do kogo się uśmiechać, że są ludzie przy mnie którzy mnie wspierają.
Codziennie dziękuję Bogu za każdy dzień i za to co mnie dobrego spotkało w tym dniu.

    " W najdrobniejszych rzeczach tkwi NAJWIĘKSZE szczęście"- Pamiętajmy o tym!!!

sobota, 16 stycznia 2016

Związek partnerski,niepełnosprawność i akceptacja

Dziś poruszę wątek kontaktów damsko-męskich niepełnosprawnych ze sprawnymi i podejście tych osób wzajemnie jeśli chodzi o związki partnerskie.
Zacznę od tego, że mężczyźni sprawni (w większości) w kobiecie niepełnosprawnej nie widzą kobiecości, a już nie wspomnę partnerki do związku. I tak samo jest, że kobiety sprawne w mężczyźnie niepełnosprawnym nie widzą mężczyzny, a jedynie "biednego chorego" chłopaka lub kumpla.
Zdarzają się jednak wyjątki gdzie istnieją związki niepełnosprawnego z pełnosprawną osobą, ale się rozpadają, gdyż nie ma wyrozumiałości ze strony osoby sprawnej lub osoba niepełnosprawna nie do końca czuje się swobodnie w takim związku. Ale bywa i tak, że związek tego typu trwa i układa się wszystko dobrze, choć tak jak napisałam wcześniej jest to baaardzo rzadko-może raz na tysiąc!
I ponownie nasuwa się pytanie dlaczego osoby sprawne płci przeciwnej nie widzą w nas niepełnosprawnych kobiety/mężczyzny a tylko jedynie nasze jednostki chorobowe bądź sprzęt ortopedyczny dzięki, któremu możemy funkcjonować?
Tak jak napisałam wcześniej w poście "Niepełnosprawność, Sprawność i szczera znajomość", że osoby niepełnosprawne się niczym nie różnią od ludzi sprawnych oprócz tego, że poruszają się na wózku, przy pomocy balkonika, czy kul!!!
Potrafimy być romantyczni, odpowiedzialni, zaradni, spontaniczni, i kochamy też tak samo!
Jesteśmy może jeszcze bardziej oddani i czuli dla swojego partnera/partnerki, ponieważ potrafimy docenić wnętrze człowieka, a nie tylko wizerunek zewnętrzny i fizyczność. Pozwoliłam sobie tak napisać, bo jeśli sprawne osoby nie chcą się wiązać z osobami niepełnosprawnymi, to wynika to z tego że patrzą powierzchownie nie chcąc poznać osoby (jej/jego charakteru, sposobu bycia) a po co? "najlepiej" skreślić taką osobę "na starcie"!!!
Pamiętajmy!!!, że uroda kiedyś minie, a charakter zostaje, to tak apropo patrzenia na człowieka powierzchownie...
Najprawdopodobniej osoby zdrowe boją się, że będą musieli być odpowiedzialni za ewentualną partnerkę/partnera niepełnosprawnego, bądź że osoby z dysfunkcjami nie mogą uprawiać seksu (sama wiele razy miałam zadane pytanie, a Ty możesz uprawiać seks?), albo kwestia także tego że kobieta np.na wózku nie sprawdzi się w obowiązkach domowych typu gotowanie, pranie, sprzątanie, czy zajmowanie się dzieckiem itp. Jeśli są rzeczywiście takie obawy, to są bezpodstawne i są kompletną bzdurą! Osobiście znam wiele osób niepełnosprawnych gdzie doskonale radzą sobie z obowiązkami życia codziennego, jeszcze może lepiej niż niektóre osoby sprawne!
A jeśli się są osoby, które wymagają opieki drugiej osoby (większej lub mniejszej), to przecież liczy się człowiek i jego dusza i każdy ma prawo do miłości.
Jakiś czas temu byłam dla kogoś (dla mnie bliskiego) wszystkim tym czego w danym momencie potrzebował, bo niepełnosprawność " zabrała" prawie całkowicie jego samodzielność.
Wiążąc się nie patrzyłam na tą osobę przez pryzmat jego niepełnosprawności, bo mimo wszystko jest normalnym człowiekiem i zasługuje na szczęście jak każdy.






piątek, 15 stycznia 2016

Stanowczość, systematyczność i wytrwałość niezbędne czynniki do osiągnięcia zamierzonego celu!

Od kiedy tylko sięgam pamięcią, to od najmłodszych lat miałam wpajane przez rodziców, lekarzy i rehabilitantów, że tylko systematyczna rehabilitacja będzie skuteczna.  Będąc dzieckiem, a później nastolatką nie zdawałam sobie do końca sprawę jakie to ważne.!
Dziś będąc dorosłą kobietą wiem, że jeśli się chce osiągnąć jakiś cel(czy to jest rehabilitacja,czy pielęgnacja ciała, czy włosów,bądź utrzymanie odpowiedniej diety) tylko systematyczne działanie przynosi efekty. Do tego trzeba być stanowczym i sobie postanowić, że cokolwiek by się nie działo, będę ćwiczyć, czy np. będę się trzymać swojej diety.
Wiem,  że czasem różne są sytuacje gdy myślimy sobie "a dziś odpuszczę i np. nie poćwiczę, albo nie pójdę biegać, lub zjem coś kalorycznego i zapomnę na chwilę o diecie ".Wtedy nasza stanowczość powinna wziąść górę! która nie pozwoli zejść nam ze ścieżki prowadzącej do naszego celu. Pomyślmy sobie jacy będziemy szczęśliwi jak osiągniemy to do czego właśnie dążymy...że tak na prawdę nie opłaca się zaprzepaszczać to co zdążyliśmy wypracować przez chwilę "słabości".
Na drodze do naszego celu, pewnie jest czy będzie wiele czynników, które mogą nas zniechęcać...
Ja gdy ćwiczę, to "towarzyszy" temu ból, ale żeby się nad tym nie skupiać i żeby rozluźnić sytuację to tak dla śmiechu wymyśleliśmy z rehabilitantem  hasło: " ból jest naszym przyjacielem" :-)
Gdy przy rozciąganiu ścięgien czuję że mocno zaczyna mnie boleć wtedy mówię magiczne hasło i od razu grymas na twarzy zamienia się w uśmiech i zaczynamy się z moim terapeutą śmiać ;-) I to jest to, żeby się nie zniechęcać tylko znaleźć sposób na rzeczy, które mogą uczynić że nasz zapał do jakiś systematycznych czynności będzie malał.
Trzeba być wytrwałym i pamiętać, że "do DUŻYCH rzeczy dochodzi się małymi kroczkami", a żeby mieć zadowalające efekty naszej pracy, to potrzebny jest do tego odpowiedni czas, systematyczność, stanowczość i oczywiście i nieodzownie WYTRWAŁOŚĆ!
Ale pamiętajmy również o tym, że gdy już osiągniemyswój cel (czy to jest praca, żeby brzuch był płaski czy żeby włosy były gładkie i lśniące itp.), to nie możemy zaprzestać naszej systematyczności cokolwiek to jest.
Ja gdy w rehabilitacji osiągnę jakiś postęp np. że nauczyłam  się zginać nogę bez pomocy sobie ręką, to żeby ten stan utrzymać, więc systematycznie bez względu na wszystko nadal nad tym pracuję!!!!
Teraz mi "przyszedł" do głowy taki przykład, że nawet w przyjaźni bądź zwykłej znajomości jesli
nie będziemy systematyczni (inaczej nie będziemy jej pielęgnować), to zacznie taka przyjaźń "zanikać".
Także Kochani wypracujmy w sobie samodyscyplinę i bądźmy konsekwetni sami do siebie!!!

       "Chcemy wymagać, to najpierw zacznijmy wymagać sami od siebie, a dopiero od innych"

niedziela, 10 stycznia 2016

"Pachnący Domek"- magiczne miejsce...

Cofnę się wspomnieniami do czerwca 2015r. gdyż wtedy byłam we Wrocławiu na szkoleniu.
Zacznę od tego , że uwielbiam Wrocław i jak się dowiedziałam, że szkolenie odbędzie się właśnie tam to byłam cała happy.
Moja przygoda z "Pachnącym Domkiem" zaczęła się gdy w święto "Bożego ciała" popołudniu ze znajomymi poszliśmy na Wrocławski Rynek pospacerować. W drodze powrotnej na tramwaj zobaczyłam sklep na wystawie, którego były różnorodne świeczki a także mydełka w przeróżnych kształtach i kolorach. Od razu się zainteresowałam, ponieważ kocham świeczki i to jest mój "świat"
Z racji tego, że to było święto sklep " Pachnący Domek" był zamknięty, ale obiecałam sobie że jak następnego dnia będę jechała na szkolenie, to koniecznie tam zajrzę. Kolejnego dnia wyjechałam od koleżanki (gdzie nocowałam w czasie gdy miałam szkolenie) godzinę wcześniej, żeby zajechać do "Pachnącego Domku" jeszcze przed zajęciami. Gdy już dotarłam na miejsce i wjechałam do sklepu, przywitała mnie uśmiechnięta i bardzo miła Pani ekspedientka. Zapytała mnie w czym może mi doradzić, a ja odpowiedziałam, że chciałam się rozejrzeć.Także wspomniałam, że uwielbiam świeczki, wtedy Pani zapytała jakie zapachy świec preferuję, a ja byłam zachwycona tym miejscem.
Kochani sklep "Pachnący Domek" jest  to magiczne miejsce, z niepowtarzalnymi zapachami,które przenoszą człowieka w świat tajemniczości i ukojenia duszy ...W tymże świecie fantastycznych świec, zmysłowych zapachów i różnorodnych mydeł znajdują się rewelacyjne naturalne kosmetyki do pielęgnacji. Kosmetyki między innymi Babuszki Agafii, które polecam bo są także rewelacyjne. Warto odwiedzić ten sklep by zapoznać się z tym jedynym w swoim rodzaju miejscem, "porozpieszczać" swoje zmysły zapachami, poznać nowości i zakupić kunsztowny asortyment.Asortyment, który będzie zdobił nasze "gniazdko" napawał nasze pomieszczenia wspaniałymi zapachami i przenosił nas w świat zmysłowości tajemniczości magii i ukojenia.. 
Pani ekspedientka jest osobą bardzo sympatyczną, pozytywną, ciepłą, która nadaję "duszę" temu wspaniałemu sklepowi :-)
Gdyby nie fakt, że tego dnia miałam szkolenie na pewno dłużej byłabym w " Pachnącym Domku", ponieważ Pani Ania (sprzedawczyni) ma przeogromną wiedzę na temat świec i ich aromatów. Opowiada ciekawie tak, że gubi się rachubę czasu.
Pokochałam to miejsce od razu, bo jest jedyne w swoim rodzaju!.
Powiem szczerze, że mam w domu parę świeczek z "Pachnącego Domku" i gdy zapalę którąś z nich wtedy moje zmysły szaleją pod wpływem aromatu-uwielbiam mmmm!
Gdy tylko dojdę do siebie po operacji, to na pewno pojadę do Wrocławia by odwiedzić Panią Anię 

w " Pachnącym Domku" by "przenieść się" w magiczny świat aromatów ;)
Z całego serduszka polecam to miejsce ( z boczku na moim blogu są namiary).
Gdyby ktoś odwiedził tenże sklep, to poproszę żebyście napisali w komentarzu swoje wrażenia z tego miejsca :) Pozdrawiam Was serdecznie!


sobota, 9 stycznia 2016

Chcieć to móc...

Wiele ludzi ma potrzebę zmian w swoim życiu mniejszych czy większych, ale nic w tym kierunku nie robią, ponieważ obawiają się ewentualnych konsekwencji.
Uważam, że nie powinniśmy bać się zrobić "pierwszego kroku" w nowy rozdział życia, bo jak nie spróbujemy, to zawsze będziemy myśleli "może jakbym spróbowała, to byłoby lepiej".
KAŻDY POWINIEN PODĄŻAĆ SWOJĄ ŚCIEŻKĄ,TAK PO SWOJEMU JAK DYKTUJE SERCE, BY CZUĆ SIĘ SPEŁNIONYM!...
Powiem Wam na swoim przykładzie... Zawsze miałam takie podejście, że pomimo niepełnosprawności będę żyła jak sprawna osoba. 
Mówiłam do swojej siostry " kiedyś się wyprowadzę i będę mieszkała i żyła samodzielnie", a na to moja siostra patrzyła na mnie z powątpiewaniem- pewnie mi nie wierzyła.
Pewnego dnia nadszedł czas realizacji moich planów. Otóż mając 19 lat wyprowadziłam się z domu rodzinnego zabierając tylko swoje niezbędne rzeczy, typu ubrania, kosmetyki,itp.
Wynajęłam pokoik z dostępem do kuchni i łazienki w Ostrowie Wlkp.(to był kwiecień 2002r.), złożyłam dokumenty do liceum dla dorosłych w trybie wieczorowym i od września rozpoczęłam naukę w tymże liceum.

Przeprowadzając się nie miałam nic, oprócz swoich osobistych rzeczy. Całą resztę typu potrzebną do codziennego życia udostępniła mi właścicielka domu w którym mieszkałam.
Pewnie wielu z Was nasuwa się teraz pytanie, czy się nie bałam itp? Oczywiście, że miałam obawy, ale moje pragnienie nauki i chęć samodzielności i niezależności była większa od strachu :-) A poza tym wiedziałam, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście... Były także ciężkie chwile, ale czym było trudniej tym miałam większą ochotę stawić temu czoła!
W szkole miałam wiele "barier" do pokonania typu blokada przed odpowiadaniem przed klasą( bo wcześniej miałam indywidualne nauczanie w domu), kłopoty z szybkim pisaniem, (ponieważ mam napięcie mięśni co mi utrudnia niektóre czynności).
W domu uczyłam się gotować, robiłam samodzielnie zakupy, sprzątałam jak potrafiłam najlepiej.
Byłam z siebie dumna, ufałam sobie, że nie zależnie od tego co się nie wydarzy lepiej, czy gorzej, ale dam sobie radę!
W swoim nowym samodzielnym rozdziale życiowym spotykałam coraz to nowych ludzi, którzy w większy lub mniejszy sposób mnie wspierali.
Ukończyłam szkołę, wystarałam się o mieszkanie przystosowane do osoby niepełnosprawnej i mam swoje "gniazdko" o które dbam jak najlepiej potrafię, bo to moja oaza spokoju ;-)
W tym roku mija 14 lat mojej samodzielności. Nadal stawiam sobie nowe cele do osiągnięcia, spełniam się,rehabilituję, żeby być sprawną i kontynuować niezależne życie.

Dziś mogę powiedzieć,że Ostrów Wielkopolski, to moje miasto w którym "stawiałam swe pierwsze kroki" w samodzielne a zarazem dorosłe życie. Wtedy nie miałam nic, a dziś mam wszystko czego mi potrzeba do funkcjonowania :-)
Moje motto życiowe:"CHCIEĆ TO MÓC".
Kochani jeśli czujecie potrzebę zmian w swoim życiu (cokolwiek to jest), to zróbcie to! Życie umyka i szkoda czasu na zastanawianie się!
"ZAUFAJCIE SOBIE, MYŚLCIE POZYTYWNIE", A NA PEWNO SIĘ UDA OSIĄGNĄĆ CEL!
"DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY"  PAMIĘTAJCIE!;-)))







Mobilizacja "wojskowa" jakże skuteczna metoda, a na co...?

Każdy z nas ma takie dni "leniucha", "smutasa", czy "marudy". Gdy tylko rano po przebudzeniu otworzymy oczy  już wszystko jest nie tak... No ale cóż i takie dni bywają, zaraz wam opiszę jak ja sobie radzę, gdy sama na siebie jestem zła i na cały świat ;)
Otwieram rano oczy, patrzę w okno i już się zaczyna...myślę sobie, ale brzydka pogoda nic mi się nie chcę. Po co mam właściwie dziś wstawać,  nie chce mi się też jeść itp. Kompletna masakra! Ale po chwili przywołuję samą siebie do porządku! " Aśka weź się w garść!, wstawaj z łóżka, mobilizacja wojskowa-do dzieła szkoda dnia !" Na początek robię sobie moje własne domowe SPA, jadę do łazienki zapalam zapachową świeczkę (kocham świeczki), nakładam na twarz maseczkę, na włosy aplikuję odżywkę bądź olejki pielęgnujące, biorę prysznic (tak długo jak mam ochotę) następnie wmasowuję w ciało balsam o ulubionym słodkim zapachu. Pomimo tego, że nie planuję tego dnia wyjścia z domu, ani z nikim mam się nie spotkać, ubieram się w sukienkę lub spódniczkę, robię sobie makijaż,pryskam się perfumami. Później robię sobie kawkę (z goździkami, cynamonem, mlekiem) i do tego jakiś mały słodki smakołyk. Przy piciu kawki  rozplanowuję sobie dalszy plan dnia.
Moi Drodzy ta metoda naprawdę działa! To od nas zależy jak będzie wyglądał nasz dzień, pomimo tego, że jest brzydka pogoda na zewnątrz to nie jest powód żebyśmy mieli zepsuty humor czy dzień.To my mamy mieć pogodę ducha wewnątrz siebie, a nie odzwierciedlać prognozę dnia na sobie ;) Każdy z nas na pewno ma swoje ulubione zajęcia, rzeczy które zawsze nam sprawiają przyjemność, więc w taki dzień kiedy wstajemy "lewą nóżką" z noskiem "na kwintę", zacznijmy dzień od tych ulubionych zajęć.
Kochani my sami w sobie powinniśmy znajdywać mobilizację do działania.Gdy lubimy długi prysznic, czy czytanie książki, bądź odpręża nas bieganie, a na co dzień nie mamy na to czasu to w ten "gorszy" dzień zróbmy to co lubimy. Nie miejmy wyrzutów sumienia typu kurcze "za długo brałam prysznic, albo straciłam czas na czytanie, a w zamian za to mogłam nadgonić zaległości np. w pracy". Każdy jest tego wart, by traktować siebie wyjątkowo, nie oczekujmy tylko od innych by nas traktowano jak wyjątkowe osoby, bądź by ktoś inny sprawił żeby nasz dzień " zapisać" w  pamięci jako jedyny w swoim rodzaju. My też możemy sprawić by dzień był udany, czy żebyśmy czuli się wyróżnieni.
Nie dajmy się złym nastrojom.Ten dzień ta miniona chwila już nie wróci- pamiętajmy o tym!
Polecam posłuchajcie tego utworku naprawdę jest super!

"Miejmy zawsze pogodę ducha, uszanujmy dzień tu i teraz, dbajmy o lepsze jutro, myślmy pozytywnie, nie marnujmy sił na narzekania, a wykorzystajmy je do działania i zastosujmy "MOBILIZACJĘ WOJSKOWĄ".

niedziela, 3 stycznia 2016

Niepełnosprawność,Sprawność i szczera znajomość...

Niepełnosprawność to dana dysfunkcja, która ogranicza w jakimś stopniu chore osoby.
Ludzie niepełnosprawni  oprócz swoich jednostek chorobowych niczym się nie różnią od osób sprawnych. Tak samo mają uczucia, potrzebę porozmawiania, wyjścia na imprezę, zapalić papierosa czy wypić piwo. Po prostu chcą żyć normalnie jak każdy z nas!
Problem w tym, że bardzo często na osoby niepełnosprawne społeczeństwo patrzy przez pryzmat stareotypów tzn. że nad takimi osobami trzeba się litować (bo są pokrzywdzone przez los), rozkliwiać, użalać.
 Pojawia się zdziwienie, gdy niepełnosprawny w pabie zamówi drinka, czy zapali papierosa, dlaczego?, czy np. jak osoba z dysfunkcją ruchową mieszka samodzielnie i stara się radzić sobie sama, wtedy pojawia się komentarz " ojej! mieszkasz sama, a dlaczego?, nie masz rodziny?" Czy osoba niepełnosprawna musi nie mieć rodziny by mieszkać samodzielnie? W pewnym okresie życia każdy chce żyć po swojemu-Niepełnosprawni również!!!!
Bardzo częstą i powtarzająca się notorycznie sprawą jest złe interpretowanie znajomości/przyjaźni osób sprawnych i niepełnosprawnych przez osoby zdrowe. Otóż co mam na myśli?...Tak jak już napisałam na samym początku, ludzie sprawni mają "zasłonięte" oczy przez litość i nie widzą w swojej koleżance niepełnosprawnej, czy przyjacielu osoby równej sobie by fajnie i na luzaku spędzić czas, tylko jak ja to mówię widzą "zwierzątko którym trzeba się zaopiekować, pomóc."
Pomoc oczywiście jest miła, ale dlaczego sprawnym znajomym, którzy mają "klapki" na oczach przez stareotypy nie przyjdzie do głowy by tego znajomego niepełnosprawnego zabrać np.na imprezę itp.?, byłby pewnie za duży problem z wózkiem, balkonikiem, czy kulami. Sprzęt rehabilitacyjny to nie rzeczy które są uciążliwe, a  pomocne nam niepełnosprawnym by codzienne funkcjonowanie było łatwiejsze :-) Halo! ludzie nie tędy droga!!!  Mamy takie same serca, potrzeby, czy uczucia.
Wbrew pozorom  niepełnosprawni potrafią od razu wyczuć jaki stosunek ma do nich osoba sprawna i powiem szczerze, że jest to irytujące ponieważ nie potrzebujemy litości, użalania się tylko szczerych i luźnych relacji!
Mam wielu znajomych z różnymi dysfunkcjami, często między sobą wymieniamy poglądy w temacie relacjach "sprawni/niepełnosprawni"i reasumując  wszystko wychodzi na to, że powiela się to samo podejście w różnych środowiskach życiowych typu "jaki Ty jesteś biedny bo niepełnosprawny!.
Są osoby niepełnosprawne, które takie podejście nie właściwe zignorują, a są także osoby, które się separują od sprawnych ludzi. Taka jest niestety prawda...
Kochani otwórzmy swe serca, zdejmijmy z oczu "klapki" spójrzmy na niepełnosprawność "trzeźwym" wzrokiem by nie świadomie nie krzywdzić ludzi, którzy nie mają wpływu jacy się urodzili. Pamiętajmy również, że w życiu bywa różnie i też możemy się znaleźć na miejscu tego  niepełnosprawnego. A wtedy nie chcielibyście by ktoś patrzył na was z politowaniem prawda?
 Nie obawiajcie się zapytać to co dla was nowe i nie zrozumiałe w temacie "niepełnosprawności",odrzućcie złe poglądy, a przekonajcie się, że My niepełnosprawni jesteśmy równi "goście".




"NAJWIĘKSZA NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ TO ZŁE PODEJŚCIE DO ŻYCIA"