Hejcia :-)
Ostatnio mało mnie tutaj na blogu, ale wiele się u mnie działo/dzieje...i tych pozytywnych i negatywnych sytuacji. Z biegiem pierwszego powiewu wiosny postarałam się w miarę możliwości "odciąć" od wielu rzeczy i złapać harmonię mojej duszy. Staram się znaleźć czas dla siebie, na moje ulubione zajęcia, czy też na przemyślenie wielu spraw.
Moja własna magia... słońce, spacery, powiew wiatru we włosach, spotkania. Planowanie na spokojnie rozkładu dnia. Żyję według swojego rytmu, gdzie nie ma miejsca na pośpiech, czy chaos, słucham potrzeb mojej duszy.
Mam aktywność taką jaką lubię, wsłuchuję się w śpiew ptaków za oknem, nawet ostatnio jadąc na popołudniowy spacer słyszałam kumkanie żab (coś niesamowitego!)
Staram się każdy dzień przeżyć z należytą werwą i radością w sercu. O tak! to jest to czego mi brakowało tej mojej własnej magii, tutaj w tym miejscu i nigdzie indziej.... Ograniczyłam korzystanie z telefonu komórkowego, tyle ile się da, czy serfowania po internecie.
Wieczorami po kąpieli "wskakuję" do łóżeczka i "zamieniam się w mola książkowego" czytając dopóki sen mnie nie zmoży-uwielbiam czytać ;-)
Kocham życie i lubię ludzi ale potrzebuję oderwać się od codzienności i wielu spraw które coraz bardziej mnie "przyduszały w swoich ciasnych objęciach". Powiedziałam dość!! Odpowiedzialnie i ambitnie zaplanowałam oderwanie się od szarej rzeczywistości i "dałam się ponieść swojej magii".
Szczęście nie jedno "ma imię", trzeba otworzyć serce, posłuchać swojego wnętrza i wtedy każdy dzień jest magiczny... Fajne ostatnio mam uczucie jak słońce rano, raniutko śmiało zagląda w okno sypialni tak jakby "mówiło-wstawaj szkoda dnia". W pierwszej chwili po otworzeniu oczu, nakrywam się zamaszyście kołdrą na głowę i kilkanaście sekund tak trwam nieruchomo, ale te fantastyczne promyki słoneczne skutecznie motywują, żeby wyjść z wygodnego łóżeczka i zacząć dzień.
Spacery kółko za kółkiem w spokoju, w miejscu gdzie czuję się dobrze i na swoim miejscu, gdzie nie ma codzienności w pośpiechu i zatracania samej siebie, bo trzeba zrobić to czy tamto...oj nie, stop!
Potrafię zadbać o swoją wewnętrzną ciszę, prywatność i w miarę możliwości nie zależność. Lubię mieć przestrzeń gdzie nie wpuszczam nikogo (oczywiście w granicach rozsądku).
W moim życiu jest jedna osoba, która to całkowicie rozumie i szanuję, a tą osobą jest mój przyjaciel Tomek (o którym już nie raz tu na blogu wspominałam).
Nie zależnie gdzie jestem, co zdecyduję Tomek zawsze jest i daje znać jestem, pamiętam i wspieram"
Ogromnie szanuję tą przyjaźń za to że jest taka "czysta", oddana i jest tyle w niej zrozumienia...
Wiele rozmów, przemyśleń, sytuacji które pokazały mi ludzi w różnorakim odniesieniu do mojej osoby, ale to były wyraźne "obrazy" które nie dawały żadnych wątpliwości.
Ostatni czas i sytuacje dały motywacje do zmian, które mam nadzieję poprowadzą na odpowiedni kierunek życiowy...
Mój czas dla siebie pozwolił mi na "otworzenie serca"- osobistą magię, która przypomniała mi dawne czasy gdzie byłam, spontaniczna, "szalona" (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), aktywna i gotowa na zmiany.
Właściwe miejsce, odpowiednie osoby i ten czas, a nie inny potrafią otworzyć szerzej oczy i wskazać drogę....
Pozdrawiam i do następnego postu...