Zaczęłam dzionek jak co dzień o 6:20 i działanie na pełnym biegu do południa.
Później obiadek, a po obiedzie teoretycznie luz ale zazwyczaj tak nie jest, bo wciąż brakuje mi czasu.


Każdy dzień coś nowego "przynosi", otwiera coraz to nowe "drzwi" mojej duszy, staję się pewniejsza siebie, spokojniejsza i uczę się innych etapów życia...
Bywają dni gdzie nie jest łatwo i tysiące myśli pojawiają się w głowie, ale trzeba wziąć się w garść i stawić czoła kolejnym "wyzwaniom". Ile ludzi tyle zdań i odniesień do jednej sytuacji..
życie szpitalne " rządzi się" własnymi prawami...
Nie czuję w ogóle świąt, w tym roku jest jakoś inaczej...
A jak tam u Was przygotowania do świąt?
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczorku :-)
Buziaki-Słodziaki, papa ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz